Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Były burmistrz Twardogóry Jan Dżugaj przerywa milczenie

Dawid Samulski

Właśnie sobie uzmysłowiłem, że po raz ostatnim robiłem z Panem wywiad ponad 4 lata temu, jeszcze przed wyborami w 2014 r.
Zawsze musi być ten pierwszy raz… Czas biegnie bardzo szybko, dlatego poświęciłem go głównie rodzinie, co nie oznacza, że przestałem być bacznym obserwatorem życia publicznego gminy Twardogóra. Nie jest mi obojętne to, co się w niej dzieje.

A dobrze się dzieje?
Odpowiem pytaniem na pytanie. Czemu zlikwidowano SP 1, pozostawiając w jej gmachu klasy I-III należące do dwójki, dlaczego przekształcono w spółkę ZGKiM, z jakiego powodu zlikwidowano referat oświaty, jaki był sens powoływania nowych zakładów, skoro zatrudnienie w nich znajdowali głównie tzw. spadochroniarze lub „znajomi królika”? I to za duże pieniądze. Twardogóra w niedalekiej przeszłości miała wszystko dobrze poukładane, choć nie można zapominać, że zrealizowane przez nas zadania nie wzięły się znikąd, gdyż zostały wskazane przez mieszkańców w szeroko konsultowanym dokumencie, jakim była Strategia Rozwoju.

Spotkałem się ze stwierdzeniem, że obecnym władzom samorządowym Pana ekipa pozostawiła coś na kształt samograja, przy którym niewiele trzeba grzebać...
Sympatyczne porównanie, słyszę je po raz pierwszy. Mogło wziąć się stąd, że większość zadań była dopięta na ostatni guzik - pieniądze załatwione, dotacje przyznane, wystarczyło tylko podpisać umowy na kontynuacje, wybrać wykonawców, zrobić przetargi i pilnować, żeby nikt niczego nie schrzanił. Nie można zapominać, że i taki samograj, bez paliwa, nie będzie działał wiecznie, wyłącznie siłą rozpędu. Potrzebna mu energia w postaci przemyślanych decyzji, wizji przyszłości, kontynuacji myśli, planów i jeszcze innych wielu czynników.

A kanalizacja goszczańska i Grabowna Wielkiego, czy boisko o sztucznej nawierzchni przy SP1, to też nie była inicjatywa nowych władz?
To także zaklepane wcześniej zadania. Wybudowano wspomniane boisko, a potem zlikwidowano w jedynce ciąg klas IV-VIII, nad czym należy ubolewać, ponieważ przyległy kompleks sportowo-rekreacyjny służyć miał głównie młodzieży, która teraz musi uczęszczać do szkoły w drugiej części miasta.

Nie brak opinii, że obecni włodarze wożą się na Pana dorobku, spijają śmietankę z inwestycji, które zostały zapoczątkowane lub zrealizowane jeszcze za poprzednich kadencji.
Najważniejsze, że inwestycje te służą dziś mieszkańcom, mniejsza o to, dzięki komu powstały. Co ja na to poradzę, że niektórzy tak chętnie wypinają piersi do orderów, na które do końca nie zasłużyli. Fakt, że dane mi było w tym czasie być burmistrzem, wcale nie oznacza, że cały dorobek, to wyłącznie moja zasługa. Nie pracowałem w pojedynkę, gdyż sam nie byłbym w stanie niczego zdziałać. W radzie stanowili większość Gospodarni Plus, którzy podejmowali mądre decyzje w imieniu naszych mieszkańców.

Na oficjalnej stronie internetowej burmistrz Twardogóry poinformował o obustronnym – tj. przez inwestora (gminę Twardogóra) oraz przez wykonawcę (konsorcjum firm Saltex Europa Sp. z o.o. z Wrocławia i Sport Track Sp. z o.o. z Bolesławca) - odstąpieniu od umowy z dnia 27.03.2017 r. o roboty budowlane w zakresie budowy krytej pływalni w Twardogórze w ramach programu „Dolnośląski Delfinek”. Obecnie trwają prace związane z inwentaryzacją wykonanych dotychczas robót, a po ich zakończeniu zostanie ogłoszony przetarg zapewniający zakończenie tej inwestycji. Jakby Pan skomentował tę informację?
W historii gminy Twardogóra budowaliśmy wiele dużych obiektów, jak hale, boiska, szkoły, odkryte baseny, więc zdaję sobie sprawę, że nie zawsze wszystko idzie tak, jakby się chciało. Jednak nadzór inwestorski właściciela był wówczas kolosalnie rygorystyczny. Nieraz trzeba było uderzyć pięścią w stół i po męsku rzucić mięsem, żeby sobie wyjaśnić pewne sporne kwestie. Reasumując, trzeba pilnować, robić odprawy, narady techniczne, z dużym udziałem wszystkich zaangażowanych pracowników gminy.

Już jakieś dwa miesiące temu widziałem świeżo wydrukowane karnety wstępu na krytą pływalnię „Dolnośląski Delfinek” w Twardogórze. Szczęście w nieszczęściu, że są bez daty ważności…

Proszę nie drwić, bo wstrzymanie budowy tego „Delfinka” nie jest dobre dla Twardogóry. Szkoda, że wykonawca ogłosił upadłość, bo zwiększy to koszty tej inwestycji, a po drugie ucierpi na tym historyczny wizerunek Twardogóry, jako pedantycznego stróża przestrzegania procedur inwestycyjnych związanych z wydawaniem publicznych środków.

Opozycja grzmi, że jeszcze lepszą decyzją byłoby niepodpisywanie umowy z wykonawcą, który ma w „referencjach” wyroki za zmowę cenową i zakaz udziału w przetargach.

Powtórzę, trzeba bardzo rygorystycznie przestrzegać procedur związanych z wyborem wykonawcy. Specyfikacja istotnych warunków zamówienia dokładnie to określa, w niej jest cały klucz do tego, aby później w miarę spokojnie móc spać w czasie kolejnych etapów budowy.

Zawaliła się flagowa inwestycja obecnych władz, która ma zebrać żniwo w czasie wyborów.

Nie chodzi o to, aby szukać winowajcy, tylko o to, dlaczego zdecydowano się na budowę tak małego basenu, o długości zaledwie 16,5 m. Nie chcę być złośliwy, ale niektóre hotele mają większe łazienki...

Jak ocenia Pan postawę radnych z Gospodarnych Plus, stanowiących dziś w radzie opozycję?

Nie można oceniać kogoś, kogo rządząca koalicja nie dopuszcza do żadnych merytorycznych dyskusji o tym, jak zrobić, kiedy i za ile. Później skutek jest, jaki jest...

Ten rok jest jubileuszowy dla kilku ważnych, zrealizowanych za Pana kadencji, inwestycji. 15 lat temu wyburzono starą i wybudowano oraz oddano do użytku nową szkołę podstawową w Grabownie Wielkim. Wyczytałem gdzieś, że w 61 dni, ale to chyba pomyłka.
Zawsze chcieliśmy zrobić więcej, niż od nas oczekiwano, dlatego ta szkoła to był prawdziwy majstersztyk. To w sumie 61 dni, a dla nas też 61 nieprzespanych nocy, albowiem dążyliśmy do tego, żeby uczniowie mogli rozpocząć kolejny rok szkolny w nowym obiekcie. I dopięliśmy swego. Równolegle rozpoczynała się też budowa sali gimnastycznej w Grabownie Wielkim.

Inwestycję tę zrealizowano „po twardogórsku”, czyli, jak w tamtych czasach mawiano, szybko, tanio i solidnie. Pojęcie to dziś trochę się zdewaluowało. Na przykładzie przerwanej budowy „Delfinka” złośliwi mogą pokpiwać, że „po twardogórsku” teraz oznacza „byle jak”.
To już historia, ale pamiętam, jak o Twardogórze przedsiębiorcy mówili: „Tam jest kiepsko pracować, ponieważ strasznie wymagają jakości, pilnują terminów, ale przynajmniej zapłacą na czas”. Obecnie inwestycje realizowane są z opóźnieniami, co nie służy wizerunkowi gminy, ani jej budżetowi, bo jak coś robi się dłużej, to także drożej.

W tym roku mija 10-lecie przekazania do użytkowania hali widowiskowo-sportowej. Jak to możliwe, że obiekt wart prawie 9,6 mln zł kosztował was wówczas 143 tys. gminnych środków?

Tutaj też nie ma żadnego przekłamania. Byliśmy ludziom winni ciężką pracę, za którą pobieraliśmy adekwatne pieniądze. Nie bawiliśmy się w sprytne oddalanie od siebie odpowiedzialności, poprzez powoływanie nowych zakładów czy gminnych jednostek.

Pisze Pan na Facebooku, że na świętowanie oddania hali nie było za wiele czasu, bo na tapecie leżała już koncepcja budowy basenu odkrytego. Tu przy koszcie około 9 mln zł gmina z własnych pieniędzy zapłaciła około 1,2 mln.
Budowa kompleksu basenowego z przyległą infrastrukturą kosztowała prawie 9,5 mln zł, na co pozyskaliśmy ponad 7 mln zł dotacji i innych dopłat. No i powiat oleśnicki nas także dotował.

Wykonawca tej inwestycji chciał być sprytniejszy od was, ale mu się to nie udało.
Sytuacja trochę analogiczna do dzisiejszego „Delfinka”. Na pewnym etapie realizacji inwestycji wykonawca zażądał od nas około 1,5 mln zł dodatkowych środków, jako kosztów nieprzewidzianych w ofercie. Trzeba było się mocno naboksować, żeby obronić twardogórskich interesów. Nie daliśmy się wpuścić w kanał.

I na koniec kluczowe pytanie. Wystartuje Pan w tegorocznych wyborach na burmistrza Twardogóry? Decyzja została już podjęta?
Wymaga Pan ode mnie jednoznacznych deklaracji, a przecież premier nie wyznaczył jeszcze terminu wyborów samorządowych w 2018 r.

Rozmawiał Dawid Samulski

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dolnoslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto