Blok przy ul. 3 Maja 53, drugie piętro. To tutaj, w mieszkaniu 46-letniego Wiesława P. rozegrały się dramatyczne zdarzenia. Ich finał to śmierć dwóch osób, początek - libacja alkoholowa, która rozpoczęła się jeszcze w sobotnie popołudnie.
- Wiesław P. mieszkał tu po rodzicach, którzy już nie żyją - opowiada nam jeden z sąsiadów zamordowanego. - W tym domu zawsze był alkohol, jakieś kłótnie, niesnaski. Przez chwilę mieliśmy nadzieję, że w rodzinnym domu P. pozostanie młodsza córka i libacje się skończą, ale ona nagle zachorowała i zmarła na raka, a Wiesiek został tutaj zupełnie sam.
Starszy brat zamordowanego, 65-letni Grzegorz P. był bardzo częstym gościem w mieszkaniu przy ul. 3 Maja, bo ni e mógł pogodzić się z rodziną mieszkającą kilka ulic dalej. - Pewnie z powodu alkoholu - komentuje mężczyzna, który znał jego życiową sytuację. - Na dłuższą metę nikt by takiego picia nie wytrzymał.
- Często razem pili, ale my na nich nic złego nie możemy powiedzieć. Nawet jak im się zwróciło uwagę, że ktoś w nocy dzwonił przez pomyłkę do nas, zamiast do nich, grzecznie przepraszali. A jak pożyczali pieniądze na jedzenie to zawsze oddawali - mówi nasz rozmówca, który dokładnie relacjonuje nam zdarzenia z niedzielnego poranka.
- Jakoś przed godziną 11 do naszego mieszkania zapukał Grzegorz - mówi sąsiad. - Powiedział, żeby zadzwonić na pogotowie, bo Wiesiek i jakiś ich wspólny kolega potrzebują pomocy. Gdy zapytałem, co się stało użył chyba takiego sformułowania, że zostali dziabnięci nożem. Wyszedłem na korytarz i zobaczyłem otwarte drzwi do mieszkania P. W przedpokoju na podłodze leżał Wiesiek. Miał zakrwawioną lewą część ciała. Grzesiek podniósł mu rękę do góry, jakby chciał sprawdzić, czy tamten żyje. Ale on, tak na moje oko, nie dawał już znaków życia.
- Zadzwoniłem na pogotowie i policję - relacjonuje rozmówca gazety. - Dyżurny na komendzie powiedział, że patrol będzie za chwilę, bo właśnie jest na interwencji w bloku przy Cieszyńskiego. Faktycznie, byli dosłownie za chwilę, zobaczyłem przez okno jak biegną w stronę naszego budynku. Potem przyjechała karetka. Widziałem, jak wynosili tego drugiego mężczyznę. Wtedy jeszcze żył.
49-letni Andrzej P., bo o nim mowa, zmarł w szpitalu. Lekarze próbowali go ratować, mężczyzna przeszedł operację, ale po niej zmarł. Jego też znali sąsiedzi z ul. 3 Maja. Był częstym gościem w mieszkaniu Wiesława P., mieszkał blisko, na ul. Cieszyńskiego.
- Grzegorz P. został zatrzymany już w niedzielę - mówi Dorota Brustman, prokurator rejonowa. - Potwierdził udział w libacji alkoholowej, kłótnię, wstępnie potwierdził też, że to on sięgnął po nóż. Prokuratura postawiła mu zarzut zabójstwa. Grzegorzowi P. grozi nawet dożywocie.
Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?