MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Nie boję się nowych wyzwań

Dawid Samulski
Fot. Dawid Samulski
Rozmawiamy z Pauliną Syposz-Ciemny, nową dyrektor sycowskiego Centrum Kultury

Od niemal wszystkich członków komisji konkursowej otrzymała Pani maksymalną ocenę. Konkurenci pogratulowali?
Tylko Maria Wróbel.

Co takiego się wydarzyło, że w grudniowym, nierozstrzygniętym, konkursie na dyrektora CK Pani nie wystartowała, a już w kwietniowym wzięła udział i go wygrała?
Pracę w wydziale finansów i podatków miejscowego UMiG traktowałam jako swą szansę, więc nie chciałam zawieść pracodawcy. Choć nie kryję, że przez moment zaświtała mi myśl, żeby wystartować w konkursie. Kiedy pod koniec roku komisja konkursowa nie zdecydowała się wybrać dyrektora, poczułam, że to jakiś znak, że to ten moment. Kropkę nad „i” postawili moi rodzice, którzy w tym czasie sprzątali mieszkanie i przywieźli mi z Nysy wszelkie niezbędne dokumenty.

Proszę się nie obrażać, ale dla średnio zorientowanego mieszkańca Sycowa jest Pani żoną swojego męża, czyli Pawła Ciemnego prowadzącego drużynę IV-ligowego zespołu siatkówki Rośka Syców.
Nie do końca potrafię zrozumieć, skąd wzięło się mniemanie, że jestem znikąd. Od 7 lat mieszkam w Sycowie, a od dwóch bardzo aktywnie współpracuję z LGD Dobra Widawa, dzięki któremu zdobyłam wielkie doświadczenie w dziedzinie pozyskiwania środków z zewnątrz, jakie postaram się wykorzystać, pełniąc rolę dyrektora CK. Jeżeli chodzi o życie Sycowa, to, proszę mi wierzyć, jestem z nim na bieżąco i jeżeli ktoś mnie nie kojarzy, to znaczy, że nigdy nie miał ze mną do czynienia. Jestem osobą spokojną i mało kontrowersyjną, więc nie rzucam się w oczy .

Jak postrzega Pani Syców z perspektywy człowieka nie wywodzącego się stąd?
Poznałam tu wielu fantastycznych, ambitnych i inteligentnych ludzi, którzy nie pozwolą się zadowolić bylejakością. Będę się mocno starała trafić w gusta tego społeczeństwa. Wartościowych ludzi tu nie brakuje, ale być może dlatego siedzą w domach, bo nikt wcześniej nie wyciągnął do nich ręki. Spróbuję to zmienić, sprawić, by poczuli się potrzebni, docenieni i uwierzyli w to, że razem z kierowaną przeze mnie jednostką można coś fajnego zrobić. Taka w wielkim skrócie będzie moja rola - szukanie optymalnej ścieżki dotarcia do tego społeczeństwa. Jestem w stanie dać z siebie bardzo dużo, nikt przecież nie mówił, że będzie łatwo.

Jednym zdaniem, zamysł Pani jest taki, aby odkrywać ludzi do tej pory nieco schowanych, pokazywać ich talenty, a później je promować.
W skrócie można tak to nazwać. Za przykład niech posłuży Beata Kuczyńska z Sycowa, wykonująca w swoim domu gobeliny. Jej marzeniem było stworzenie pracowni rękodzielniczej, ale wielu przekonywało ją, że to bez sensu. Pocztą pantoflową trafiła do mnie i, dzięki profesjonaliście, z którym ją skontaktowałam, ma dziś przyznaną dotację na budowę swojej pracowni, która powstanie na Wiosce. To ciężka praca, ale jak idzie w parze z marzeniami, to tak nie boli. Mam satysfakcję z tego, kiedy słyszę, że jestem dobrym duchem tego projektu. Jak się pomaga ludziom i jest się wobec nich w porządku, to serce im okazane na pewno do nas kiedyś powróci. To idea jednej z osób, która mocno mnie wspierała w podjęciu decyzji o kandydowaniu i jestem jej za to bardzo wdzięczna.

Jakich zmian należy się teraz spodziewać w CK?
Po pierwsze, ten kto liczy na rewolucję, będzie zawiedziony, bo trzeba uszanować to, co już zostało wypracowane, gdyż jestem daleka od stwierdzenia, że za poprzedniego dyrektora nic się nie działo. Proszę mi dać czas, żeby się rozejrzeć. Jak na tak małe miasteczko, to uważam, że imprez było naprawdę sporo. Zmiany nastąpią, ale dziś jeszcze za wcześnie na szczegóły. Na pewno nie będę kierować CK zza biurka.

Czego najbardziej się Pani obawia w związku z tym nowym wyzwaniem?
Przykre jest to, że jeszcze nie dano mi szansy popracować, a już tak negatywnie oceniono mnie w internetowych komentarzach.

Przejmuje się Pani anonimową internetową tłuszczą złożoną ze sfrustrowanej gawiedzi? Proszę pamiętać, że ludziom na poziomie godność nigdy nie pozwoli na ukrywanie się pod pseudonimami.

Dlatego moje postanowienie jest takie, że komentarzy czytać nie będę. Wolę się skupić na pracy i na realizacji tego, co zaprezentowałam komisji.

Na kulturze, jak i na sporcie czy medycynie, znają się wszyscy. Nie obawia się Pani, że dla każdego będzie czymś w rodzaju tarczy do bicia?
Poradzę sobie, do odważnych świat należy. Z natury jestem optymistką, dla której szklanka zawsze będzie do połowy pełna, a nie pusta. Na koniec chciałabym dodać, że jestem lokalną patriotką i że bardzo bym chciała, aby moje dzieci były tak dumne z Sycowa, jak ja jestem z Nysy.

Na koniec chciałbym poprosić o resume swego edukacyjnego dorobku.

Mam ukończoną szkołę muzyczną I st. w klasie fortepianu, przez osiem lat chodziłam do ogniska plastycznego, gdzie pracowałam m.in. w ceramice czy w malarstwie. Kolejny etap mojej edukacji to liceum ekonomiczne i konsekwentnie studia ekonomiczne. Jak widać, dusza artystyczna gdzieś tam we mnie drzemie.
Efekty mojej pracy w dziedzinie pozyskiwania środków unijnych też będzie można niebawem zobaczyć.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Tatiana Okupnik tak dba o siebie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sycow.naszemiasto.pl Nasze Miasto