Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Awantura o autobus z Francji. Kierowca: nie przywiozłem koronawirusa do Wałbrzycha!

Redakcja
Użyczone zdjecie 1 i ostatnie/ zdjęcia 2-11 Dariusz Gdesz
Awantura o autobus z Francji. Po tym, jak poinformowaliśmy o wracającym do Wałbrzycha z Francji autobusie z grupą uczniów, rozpętała się burza. Rodzice nie zgodzili się na kwarantannę dzieci i zażądali wydania ich do domów. - Nie było powodu, aby na to nie przystać - mówi dyrektorka sanepidu, Małgorzata Bąk. Kierowca, który w czasach pandemii zdecydował się pojechać po wałbrzyszan do Francji, jest przekonany że w autobusie nikt nie był chory. Wszyscy uczniowie, poza jednym, trafili na kwarantannę domową. - Ciekawe, jak ich teraz upilnujemy. To bulwersujące - mówią policjanci. Podobnego zdania jest wielu mieszkańców Wałbrzycha.

- Zadzwonił do mnie szef i zapytał, czy pojadę po grupę uczniów z Wałbrzycha do Pau we Francji, to miejscowość w południowo zachodniej części, tuż przy granicy z Hiszpanią w Pirenejach. Trzeba zaznaczyć w miejscu wolnym od koronawirusa. 2000 kilometrów w jedną stronę - opowiada Dawid Wenzel, kierowca który ruszył po wałbrzyską młodzież.

- Oni wcale nie chcieli wracać do domu... Zostali do tego zmuszeni. Umówiliśmy się, że będą siadać od trzeciego rzędu za kierowcami. Granicę w autobusie wytyczyliśmy sznurkiem. Nie włączyliśmy też klimatyzacji - opowiada kierowca. Jak zaznacza, wszyscy byli bardzo zdyscyplinowani i nikt, przez całą, trwającą 40 godzin podróż, nie kichał, nie kaszlał, nie budził podejrzeń. - Byliśmy kontrolowani sześć razy przez różne służby, raz u jednej z dziewczynek, temperatura był wyższa, ale przy ponownym pomiarze już w normie - mówi Dawid Wenzel.

Tłumaczy, że do granicy w Jakuszycach wszystko szło dobrze. - Na granicy francusko - niemieckiej zapytano nas tylko, czy nie wieziemy koronawirusa. Powiedzieliśmy, że nie i pojechaliśmy dalej, kłopoty zaczęły się na granicy z Polską. Czekaliśmy 7 godzin w kolejce, później były sprzeczne informacje. Najpierw kazano nam jechać w eskorcie policji do szpitala w Bolesławcu, później już w trasie, dowiedzieliśmy się, że jednak do Wałbrzycha. Pod szkołą mieli czekać rodzice na dzieci, a na wysokości Książa zajechała nam drogę policja i odtransportowała do szpitala na Batorego - zaznacza kierowca autobusu.

Tu też panował chaos. Wstępne informacje były takie, że wszyscy pasażerowie autobusu, czyli 19 uczniów, dwóch opiekunów i dwóch kierowców mają trafić do pensjonatu w Rzeczce na kwarantannę. Później była mowa o Zagórzu Śląskim. Ostatecznie jednak, po naciskach rodziców dyrektorka sanepidu zdecydowała o kwarantannie domowej dla dzieci, ich opiekunów. Kierowcy, zgodnie z przepisami, zostali poddani nadzorowi epidemiologicznemu. Jeden uczeń został w szpitalu, jego stan jest dobry.

Dlaczego dyrektorka sanepidu zmieniła decyzję? - Zgodnie z przepisami, osoby wracające z zagranicy, mogą przejść kwarantannę w domu. Rodzice zapewnili, że przeprowadzą w domach taką kwarantannę, względem nich również wydaliśmy takie decyzje. Teraz policja będzie sprawdzać, czy się stosują. Mam nadzieję, że zachowają się odpowiedzialnie, jeśli nie grozi im 5000 zł kary - mówi Małgorzata Bąk, dyrektor sanepidu i dodaje, że wskazany przez powiat pensjonat w Rzeczce odmówił przyjęcia uczniów z Francji.

Starosta wałbrzyski ripostuje, że nikt z sanepidu nie wytłumaczył właścicielom, jak ta pomoc miałaby wyglądać, a ponadto kontakt z sanepidem jest utrudniony. Teraz przygotowuje na taką ewentualność pawilon Górnik przy ZOL-u w Sokołowsku. W Wałbrzychu jest takie miejsce przy ulicy Wysockiego.

Teraz z problemem będzie musiała mierzyć się policja. - Kwarantanną w Wałbrzychu objętych jest już kilkadziesiąt osób, odwiedzamy ich minimum dwa razy dziennie i sprawdzamy, czy nie opuszczają domów. jak dotąd nikogo nie przyłapaliśmy na nieodpowiedzialnym zachowaniu. Wszyscy są postawieni w stan gotowości, odwołane są urlopy. Proszę pamiętać, że wspomagamy pilnowanie czterech przejść granicznych w powiecie... - mówi Agnieszka Głowacka - Kijek z Zespołu Prasowego wałbrzyskiej policji.

Nieoficjalnie policjanci mówią jednak, że decyzja o wypuszczeniu tak dużej grupy osób do domów i poddaniu kwarantannie ich oraz członków ich rodzin to jedno wielkie nieporozumienie. - Nie ma szans, by upilnować wszystkich. Kto da gwarancję, że nie opuszczą domów, kiedy tylko policjant zniknie za rogiem? - pytają. Podobnego zdania są nasi czytelnicy, którzy uważają, że uczniowie z Francji powinni trafić na kwarantannę w jedno miejsce, zwłaszcza że jeden z uczniów został hospitalizowany.

Sanepid odpowiada, że zgodnie z wytycznymi ministerstwa, nawet lekkie przypadki chorujących przez koronawirusa, mogą być leczone w domu, w izolacji i że nie ma powodów do nerwów. - Nikomu nie jest to teraz potrzebne.

Awantura o autobus z Francji. Kierowca: nie przywiozłem koro...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na walbrzych.naszemiasto.pl Nasze Miasto