18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Cuda spod skalpela w Bukowinie Sycowskiej

Beata Samulska
Nad palmą wielkanocną pracują Zofia Grzana i Zofia Przygodzka
Nad palmą wielkanocną pracują Zofia Grzana i Zofia Przygodzka Beata Samulska
W zaciszu domów w Bukowinie Sycowskiej powstają od lat wielkanocne dzieła sztuki w postaci pisanek. Te cudeńka można obejrzeć już dziś.

Pokaz palm i pisanek wielkanocnych, organizowany przez urząd gminy w Międzyborzu, ośrodek kultury, samorząd mieszkańców Międzyborza i Bibliotekę Publiczną, odbył się w środę 13 kwietnia o godz. 16. Tradycja spotkania wielkanocnego sięga tutaj wielu lat. Mieszkańcy gminy prezentują swoje rękodzielnicze cuda. Przy okazji odbywa się kiermasz, na którym można kupić ozdobne pisanki, serwetki czy stroiki wielkanocne.

Odbył się też pokaz wicia palm, uczniowie Szkoły Podstawowej wystawili spektakl, a na stołach pojawiły się wielkanocne potrawy.
Do prezentacji od kilkunastu dni szykowały się mieszkanki Bukowiny Sycowskiej. Za namową sołtysa Wiesława Plichty i jego małżonki Ewy, panie, które od lat przygotowują pisanki i kraszanki, po raz pierwszy zaprezentowały swój talent podczas przeglądu. Pani Wanda Bernacka to kobieta energiczna i pogodna. Uwielbia comiesięczne spotkania w gronie przyjaciółek i bardzo ubolewa, że nie ma w Bukowinie Sycowskiej świetlicy wiejskiej, w której mogłoby działać, jak przed laty, koło gospodyń wiejskich.

– Nie brakuje u nas kobiet, które znają się na sztuce kulinarnej i mają talent krawiecki w ręku – mówi. – Koło rozwiązało się, a panie pozamykały w domach. Sądzę, że wieś powinna chwalić się swoimi talentami i pokazywać młodym ludziom, jak w pożyteczny sposób można spędzać czas.

Pani Wandzia od 1996 roku przed Wielką Nocą maluje kraszanki, a raczej rysuje lub wyskrobuje wzory skalpelem.

Moja najstarsza zachowana kraszanka liczy sobie 12 lat

– Tej sztuki nauczyłam się w Australii, w Newcastle – opowiada ze śmiechem. – U mojej siostry bliźniaczki, która wyjechała tam przed laty. Szydełkowania i wyszywania uczyłam się od pani Rózi Puchalskiej, nauczycielki w naszej podstawówce w Bukowinie Sycowskiej, a także od mojej mamy. To może dziwne, ale siostra nauczyła się kraszenia jajek od australijskiej Polonii. Miałam tam sporo czasu na naukę. Przyjechałam tam 8 marca, a wróciłam we wrześniu. Może Wielkanoc nie jest tam tak obchodzona jak w Polsce, ale tradycyjna święconka musi być. Moja najstarsza zachowana kraszanka liczy sobie 12 lat – pani Wandzia pokazuje misternie ozdobione wzorkami kolorowe jajko.

– Nie pamiętam roku, bym nie szykowała kraszanek. Robię to tylko na własny, domowy użytek – podarowuję takie kraszanki najbliższej rodzinie.
Helena Siwek dodaje, że tradycja kraszenia jajek pielęgnowana jest w jej domu od dawien dawna.

– Uczyła mnie tego moja mama i pani Rózia Puchalska – wspomina. – Dawniej wzory rysowaliśmy woskiem, a potem jaja farbowaliśmy w wywarze z łupin cebuli. Od kilku lat wzory wyskrobuję na pomalowanych wcześniej pisankach. Robię to jedynie na użytek własny, tak, aby podtrzymać tradycję.
Kraszanek nie spożywa się. Pani Helena gromadzi swoje małe dzieła sztuki na strychu. Pani Wanda ubolewa, że dzieci nie interesuje szykowanie pisanek. Zamierza przekazać tradycję wnukom.

Serwetki, firanki i obrusy

Wanda Bernacka od dzieciństwa szydełkuje. Spod jej zwinnych palców wychodzą nie tylko serwetki, firanki czy obrusy, które można dziś liczyć w tysiącach. Ostatnio coraz częściej sięga do trudniejszych wzorów, według których powstają mocno wykrochmalone bombki choinkowe czy cukrowe baranki... z muliny usztywnionej cukrem albo kordonkowe kurki. Od niedawna tworzy jeszcze haftem krzyżykowym mniejsze lub większe obrazy. Potem tymi dziełami dzieli się z rodziną.

28-letnia Sylwia Wawrzyniak stosuje inną technikę zdobienia pisanek. Spod jej palców wychodzą wydmuszki – kolorowe, malowane farbami wodnymi, akrylami, zdobione konturówką, inkrustowane maleńkimi koralikami lub brokatem. Pani Sylwia maluje jaja strusie, gęsie i kurze, a w okresie bożonarodzeniowym bombki. Te cacka powstają dzięki rodzinnej tradycji – wcześniej zajmował się tym tato pani Sylwii. Takie pisanki było można obejrzeć i kupić podczas pokazu pisanek w Międzyborzu.

Uwić palmę nie jest łatwo

Po raz pierwszy w pokazie wzięła udział trzyipółmetrowa palma przygotowana przez mieszkanki Bukowiny: Zofię Przygodzką, Zofię Grzanę i Annę Rybarską. Pani Zosia Przygodzka ma doświadczenie w pleceniu wieńców. Jest zdania, że uwić palmę jest jednak trudniej, niż taki wieniec. – Potrzeba trochę więcej siły i czasu, bo wszystkie elementy muszą być naturalne – mówi. – Trawy, zioła i kwiaty trzeba nazbierać na łące, wysuszyć, pofarbować. Trzeba uzbierać bukszpanu, słomianek i bazi. Nad uszykowaniem kwiatów z bibuły też trzeba się napracować. Nasze kwiaty wykonała pani Ania. Przyznam, że to trudna praca.

Mimo to panie chętnie spotykają się przy wiciu palmy. Od kilku lat w pokazie biorą także udział dzieci ze Szkoły Podstawowej w Bukowinie Sycowskiej, szykując pod okiem pani Ewy Plichty palmę i pisanki. W tym roku pomagały: Elżbieta Krajewska, Mirosław Fabiś, Małgorzata Zawada. Po pokazie palmy trafiają do kościołów parafialnych, a po okresie wielkanocnym są palone.

Czy pielęgnujemy zwyczaje wielkanocne? Jakie potrawy trafiają na nasze stoły? A może Święta spędzamy poza domem? Podyskutuj na forum!

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sycow.naszemiasto.pl Nasze Miasto