Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Czy Kolejami Dolnośląskimi pojedziemy za darmo? Tak chce wicemarszałek!

JEW
Tymoteusz Myrda szeroko opisuje pierwszy punkt swojego programu. Dodaje, że cieszy się z zainteresowania tematem i odpowiada na pytania, które mu zadawano przy okazji postulatu o bezpłatnej kolei.

Bezpłatna kolej to rzecz, której nie wprowadzi się z dnia na dzień. Potrzeba 2-3 lat, żeby opracować szczegółowo cały projekt oraz przygotować zmiany ustawowe, a potem ciągle rozwijać.

1. Kto za to zapłaci?
Jak zawsze my, podatnicy. Tak, jak płacimy za budowę dróg, szkół czy szpitali. W tej chwili 60% kosztu funkcjonowania komunikacji kolejowej pokrywa budżet województwa i państwa. Wpływy z biletów to zaledwie 40%. Co się zmieni, jeśli całość będzie finansowana wyłącznie z podatków? Zmniejszą się koszty administracyjne, kolej stanie się popularniejsza, a większa liczba pasażerów sprawi, że zasadne będą inwestycje w rozwój kolejowej infrastruktury. Pokrycie tych 40% ze środków publicznych stanie się moim zdaniem wielkim impulsem dla gospodarki, który spowoduje inwestycje w modernizację, budowę nowych szlaków kolejowych oraz zakup nowego taboru.

2. To nie jest rozdawanie pieniędzy!
Nie można porównywać programu "Bezpłatna Kolej", który ma napędzić inwestycje, z programami typowo socjalnymi, które sprowadzają się do prostej dystrybucji pieniędzy. Musimy nasze wspólne pieniądze wydawać w mądry sposób, który w jak największym stopniu napędzi polską gospodarkę. Budowy dróg nikt nie nazywa rozdawnictwem, chociaż są finansowane w 100% z pieniędzy podatników.

Nie mogę się również zgodzić, że mój pomysł będzie pielęgnował roszczeniowe postawy społeczeństwa. Jako regionalny polityk widziałem zbyt wiele przykładów głębokiego społecznego wykluczenia, które spowodowane było wyłącznie brakiem możliwości dojazdu do pracy, szkoły, lekarza, ośrodka kultury. Każdy Polak powinien mieć takie same szanse na dobrą edukację, pracę, leczenie, rekreację. Tymczasem wiele miejscowości w Polsce nadal pozbawiona jest zorganizowanego transportu publicznego! Sporo tych miejscowości leży przy nieczynnych liniach kolejowych.

3. Bezpłatna kolej nie zagraża busom i autobusom.
Pociągi nie zastąpią busów i autobusów, nawet jeśli będą bezpłatne. Sieć kolejowa w ciągu ostatnich kilku dekad została z dużej mierze zlikwidowana. Teraz postuluję jej odbudowę tak, by kolej łączyła miasta i ośrodki turystyczne, umożliwiając szybką podróż między nimi. Naturalnym uzupełnieniem tej sieci muszą być autobusy i busy. Taki układ transportu mamy w tej chwili między Legnicą, Lubinem, Polkowicami i Chocianowem. Nie wszędzie damy radę zbudować trasy kolejowe, nawet chociażby ze względu na warunki geograficzne.
Bezpłatna komunikacja w powiecie lubińskim i polkowickim jest też dobrym przykładem, że brak biletów nie oznacza gorszych warunków podróżowania. Wręcz przeciwnie – lokalni przewoźnicy cały czas unowocześniają tabor.

4. Dlaczego Bezpartyjni Samorządowcy nie wprowadzili tego na Dolnym Śląsku?
To nie jest program „PKS+”, który przewiduje raptem kilkuprocentowe dorzucenie się państwa do wydatków samorządowych na zorganizowanie przewozów autobusowych. Do realizacji "Bezpłatnej Kolei" niezbędny jest udział państwa. Bez zmiany części przepisów zwyczajnie nie da się tego wdrożyć. Wystarczy powiedzieć, że gdyby dzisiaj przewoźnicy na Dolnym Śląsku zaczęli przewozić za darmo pasażerów, to państwo dodatkowo wzięłoby z tego „haracz” w postaci opłat dla PKP i PKP PLK za korzystanie z infrastruktury kolejowej.

5.Sajgon i kloaczarnia?
Żadnego autobusu komunikacji zbiorowej w Lubinie, Polkowicach, Chocianowie, czy też Żorach nie nazwałbym kloaczarnią. Najwyższy czas, żebyśmy jako społeczeństwo dorośli do pewnych standardów i jestem przekonany, że we współpracy z przewoźnikami i służbami takimi jak policja bylibyśmy w stanie razem stworzyć z bezpłatnego pociągu przyjazny i bezpieczny środek podróży. Dziś pomimo funkcjonowania systemu biletowego nic nie stoi na przeszkodzie, aby do wagonu pierwszej klasy wsiadł podróżny, który wypije coś w Warsie i zacznie się naprzykrzać pasażerom albo grupa chuliganów zdemolowała wagon.

"Bezpłatna Kolej" będzie wymagać też odpowiedniego rozwoju taboru, żeby nawet dalekie podróże były wygodne. Odnowione trasy kolejowe pozwolą pociągom jechać szybciej. Dzisiaj za dalekobieżne pociągi płacimy i to niemało, a one i tak się spóźniają (nawet Pendolino!), wagony dalej brzydko pachną, toalety wyglądają różnie… Ile więc trzeba byłoby zapłacić za bilet, żeby wreszcie było dobrze?

Czy naprawdę wizja komfortowych, dostępnych dla wszystkich wagonów, które bardzo szybko jadą z punktu A do B, jest w 2019 r. tak nierealna i niepoważna?
Tymoteusz Myrda szeroko opisuje pierwszy punkt swojego programu. Dodaje, że cieszy się z zainteresowania tematem i odpowiada na pytania, które mu zadawano przy okazji postulatu o bezpłatnej kolei. Bezpłatna kolej to rzecz, której nie wprowadzi się z dnia na dzień. Potrzeba 2-3 lat, żeby opracować szczegółowo cały projekt oraz przygotować zmiany ustawowe, a potem ciągle rozwijać. 1. Kto za to zapłaci? Jak zawsze my, podatnicy. Tak, jak płacimy za budowę dróg, szkół czy szpitali. W tej chwili 60% kosztu funkcjonowania komunikacji kolejowej pokrywa budżet województwa i państwa. Wpływy z biletów to zaledwie 40%. Co się zmieni, jeśli całość będzie finansowana wyłącznie z podatków? Zmniejszą się koszty administracyjne, kolej stanie się popularniejsza, a większa liczba pasażerów sprawi, że zasadne będą inwestycje w rozwój kolejowej infrastruktury. Pokrycie tych 40% ze środków publicznych stanie się moim zdaniem wielkim impulsem dla gospodarki, który spowoduje inwestycje w modernizację, budowę nowych szlaków kolejowych oraz zakup nowego taboru. 2. To nie jest rozdawanie pieniędzy! Nie można porównywać programu "Bezpłatna Kolej", który ma napędzić inwestycje, z programami typowo socjalnymi, które sprowadzają się do prostej dystrybucji pieniędzy. Musimy nasze wspólne pieniądze wydawać w mądry sposób, który w jak największym stopniu napędzi polską gospodarkę. Budowy dróg nikt nie nazywa rozdawnictwem, chociaż są finansowane w 100% z pieniędzy podatników. Nie mogę się również zgodzić, że mój pomysł będzie pielęgnował roszczeniowe postawy społeczeństwa. Jako regionalny polityk widziałem zbyt wiele przykładów głębokiego społecznego wykluczenia, które spowodowane było wyłącznie brakiem możliwości dojazdu do pracy, szkoły, lekarza, ośrodka kultury. Każdy Polak powinien mieć takie same szanse na dobrą edukację, pracę, leczenie, rekreację. Tymczasem wiele miejscowości w Polsce nadal pozbawiona jest zorganizowanego transportu publicznego! Sporo tych miejscowości leży przy nieczynnych liniach kolejowych. 3. Bezpłatna kolej nie zagraża busom i autobusom. Pociągi nie zastąpią busów i autobusów, nawet jeśli będą bezpłatne. Sieć kolejowa w ciągu ostatnich kilku dekad została z dużej mierze zlikwidowana. Teraz postuluję jej odbudowę tak, by kolej łączyła miasta i ośrodki turystyczne, umożliwiając szybką podróż między nimi. Naturalnym uzupełnieniem tej sieci muszą być autobusy i busy. Taki układ transportu mamy w tej chwili między Legnicą, Lubinem, Polkowicami i Chocianowem. Nie wszędzie damy radę zbudować trasy kolejowe, nawet chociażby ze względu na warunki geograficzne. Bezpłatna komunikacja w powiecie lubińskim i polkowickim jest też dobrym przykładem, że brak biletów nie oznacza gorszych warunków podróżowania. Wręcz przeciwnie – lokalni przewoźnicy cały czas unowocześniają tabor. 4. Dlaczego Bezpartyjni Samorządowcy nie wprowadzili tego na Dolnym Śląsku? To nie jest program „PKS+”, który przewiduje raptem kilkuprocentowe dorzucenie się państwa do wydatków samorządowych na zorganizowanie przewozów autobusowych. Do realizacji "Bezpłatnej Kolei" niezbędny jest udział państwa. Bez zmiany części przepisów zwyczajnie nie da się tego wdrożyć. Wystarczy powiedzieć, że gdyby dzisiaj przewoźnicy na Dolnym Śląsku zaczęli przewozić za darmo pasażerów, to państwo dodatkowo wzięłoby z tego „haracz” w postaci opłat dla PKP i PKP PLK za korzystanie z infrastruktury kolejowej. 5.Sajgon i kloaczarnia? Żadnego autobusu komunikacji zbiorowej w Lubinie, Polkowicach, Chocianowie, czy też Żorach nie nazwałbym kloaczarnią. Najwyższy czas, żebyśmy jako społeczeństwo dorośli do pewnych standardów i jestem przekonany, że we współpracy z przewoźnikami i służbami takimi jak policja bylibyśmy w stanie razem stworzyć z bezpłatnego pociągu przyjazny i bezpieczny środek podróży. Dziś pomimo funkcjonowania systemu biletowego nic nie stoi na przeszkodzie, aby do wagonu pierwszej klasy wsiadł podróżny, który wypije coś w Warsie i zacznie się naprzykrzać pasażerom albo grupa chuliganów zdemolowała wagon. "Bezpłatna Kolej" będzie wymagać też odpowiedniego rozwoju taboru, żeby nawet dalekie podróże były wygodne. Odnowione trasy kolejowe pozwolą pociągom jechać szybciej. Dzisiaj za dalekobieżne pociągi płacimy i to niemało, a one i tak się spóźniają (nawet Pendolino!), wagony dalej brzydko pachną, toalety wyglądają różnie… Ile więc trzeba byłoby zapłacić za bilet, żeby wreszcie było dobrze? Czy naprawdę wizja komfortowych, dostępnych dla wszystkich wagonów, które bardzo szybko jadą z punktu A do B, jest w 2019 r. tak nierealna i niepoważna?
Tymoteusz Myrda, były wicemarszałek, członek zarządu województwa i aktualnie kandydat na senatora RP, obiecuje, że po wybraniu go do senatu, będzie walczył o bezpłatną kolej w Polsce. Przeczytajcie szczegóły w opisach pod zdjęciami w naszej galerii...
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto