Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dlaczego burmistrz Sycowa Dariusz Maniak złożył wizytę u biskupa, czyli z obrad sesji absolutoryjnej

Beata Hadas-Haustein
Beata Hadas-Haustein
Świetlica w Stradomi Wierzchniej ma stanąć w przyszłym roku. Przetarg ma zostać ogłoszony jesienią tego roku. Tak zadeklarował podczas dzisiejszej sesji Rady Miejskiej burmistrz Sycowa Dariusz Maniak.

Na obrady przyszło wielu oburzonych mieszkańców Stradomi Wierzchniej, w tym wiele młodych osób, a także ci mieszkańcy, którzy przeprowadzili się do Stradomi z Wrocławia. Ich oburzenie wywołała autokratyczna decyzja burmistrza Dariusza Maniaka o zerwaniu umowy z wykonawcą - firmą Aliko Damiana Maryniaka z Rychtala.

PLAC BUDOWY GMINA PRZEKAZAŁA, ZGODNIE Z PRAWEM BUDOWLANYM, W TERENIE, DOPIERO 15 MARCA 2019 R. TUTAJ RELACJA

Podczas sesji władza starała się wyjaśnić, skąd taka decyzja. Mówiono o tym, iż plac budowy został już w styczniu przekazany wykonawcy, jednak pracownik urzędu nie dopilnował podpisania protokołu zdania placu, za co został przez burmistrza... upomniany. Dziś konsekwencje tego ponoszą mieszkańcy Stradomi, którzy nie szczędzili władzom Sycowa gorzkich słów krytyki. Przypominano, że nie tylko termin przekazania placu budowy został odwleczony przez gminę, ale i powołanie inspektora nadzoru budowlanego. Mieszkańcy dzielili się z władzą swoimi obawami. Przede wszystkim zastanawiali się nad tym, czy pojawią się wykonawcy chętni wybudować ten obiekt za pieniądze zarezerwowane w budżecie na ten cel. Ich wątpliwości budzi też termin oddania budowli do użytku. Większość wyrażała powątpiewanie, że burmistrz dotrzyma danego słowa, że świetlica oddana będzie w przyszłym roku. Inni zastanawiali się nad kosztami, na jakie w związku z postępowaniem sądowym przeciwko wykonawcy narażona będzie gmina, czyli podatnicy.

Halina Gancarek zapytała burmistrza o jego wizytę, jaką złożył 26 czerwca u biskupa kaliskiego. - Był pan u księdza biskupa Edwarda Janiaka ze skargą na naszego księdza - stwierdziła na początku, na co burmistrz zareagował zdziwieniem. - Jest pan zdziwiony, okej. Czy nie może pan z nami o tym porozmawiać, tylko musi jechać do Kalisza? - pytała, na co zebrani mieszkańcy zareagowali wołając "wstyd!". Anna Lebek zapytała o to, jakie burmistrz ma plany w związku z ośrodkiem zdrowia. - Bo obiecuje nam pan gruszki na wierzbie, a nie mamy nic - mówiła. - Były emocje, są i będą, dopóki świetlicy w Stradomi nie będzie. My nie pozostawimy tego bez echa. Brakuje pieniędzy - można pozyskiwać, ale dajcie nam świetlicę i mówię to do was wszystkich radnych - zwróciła się do nich ze łzami w oczach. - Zlitujcie się nad tą Stradomią, bo to wstyd.

- Inwestycja zostanie przeprowadzona na warunkach takich, jakim ja i rada będzie w stanie sprostać, ponieważ w obecnej formie tak jakby nie dopełniał obowiązków umowy, która została zawarta - niejasno wypowiadał się burmistrz, następnie przyznał, że był u biskupa. - To była moja prywatna wizyta - tłumaczył się i mówił, o czym rozmawiał z biskupem kaliskiej diecezji. - Mam takie prawo. Nie miałem jeszcze okazji widzieć się z biskupem Janiakiem. Rozmawialiśmy o przyszłości sycowskiego dekanatu. Myślę, że w tej kwestii nie mam zamiaru się przed państwem teraz tłumaczyć. To moja osobista sprawa - przekonywał i dodał, że skargi żadnej nie składał. - Jeśli państwo myślicie, że ja mam jakikolwiek wpływ na hierarchię i funkcjonowanie kościoła katolickiego, to jesteście państwo w błędzie, ponieważ ja nie mam żadnej jurysdykcji ani mocy sprawczej, kto będzie proboszczem w państwa parafii. Cieszę się, że jest tu ksiądz proboszcz. Mam nadzieję, że przy postępowaniu przetargowym będzie orędownikiem i wsparciem, gdy ta świetlica będzie realizowana - mówił, a następnie poprosił eksperta zatrudnianego przez gminę - Teresę Grabowską-Chudy - o zaprezentowanie powodów zerwania umowy. Usłyszeliśmy m.in., że firma nie robiła nic w sprawie tej inwestycji, co pozostaje w sprzeczności z tym, o czym mówił wykonawca podczas spotkania z mieszkańcami.

TUTAJ PRZECZYTASZ TRANSKRYPCJĘ Z MAŁYMI KOMENTARZAMI ZE SPOTKANIA BURMISTRZA Z MIESZKAŃCAMI STRADOMI WIERZCHNIEJ W SPRAWIE ŚWIETLICY WIEJSKIEJ

24 czerwca zapytaliśmy burmistrza: „Proszę o potwierdzenie, czy prawdą jest informacja, iż (...) zapowiedział pan złożenie skargi na księdza proboszcza Tomasz Hojeńskiego u biskupa za to, iż - cytuję: "niepotrzebnie angażuje się w sprawę świetlicy ksiądz, to poszło za daleko" itp. Czy to prawda, że zastanawiał się pan głośno nad tym, że - cytuję: "Musi ta firma (Aliko) mieć jakieś powiązania z księdzem, ciekawe, co z tego będzie ksiądz miał?". Czy ma pan w planach złożenie takiej skargi na proboszcza lub poinformowanie o tej sytuacji biskupa? Jeśli tak, na jaki pan efekt liczy? Czy nie sądzi pan, jeśli to prawda, że to tylko forma eskalowania konfliktu z mieszkańcami Stradomi, stawiająca pana w bardzo złym świetle, a biskup w tej sprawie nic nie uczyni?". Burmistrz we wtorek 25 czerwca odpowiedział, iż jest to nieprawda, dodając: „Pani redaktor, jedyne nad czym się głośno zastanawiam od jakiegoś czasu to wybudowanie świetlicy wiejskiej w Stradomi, ponieważ mieszkańcom ta świetlica należy się od lat. Chęć tworzenia relacji długofalowych ze społecznością sołectwa, jako burmistrz i osoba która tam się wychowała bardzo mi na tym zależy" (pisownia oryginalna). Przypomnijmy, że Dariusz Maniak podczas spotkania z mieszkańcami w Stradomi otrzymał od księdza proboszcza kilka pytań, a sam burmistrz stwierdził, iż cieszy się z tego, że proboszcz jest na spotkaniu. Ksiądz Tomasz Hojeński podkreślał z nami w rozmowie, że dla niego priorytetem są mieszkańcy jego parafii. Jeśli widzi, że źle się dzieje - reaguje. Podczas spotkania z okazji Dnia Kobiet ksiądz Tomasz uczestniczył w kuluarowych rozmowach rady sołeckiej z burmistrzem. Wówczas pojawił się temat świetlicy. Kiedy ksiądz dowiedział się, że wykonawca jest mieszkańcem Rychtala, zaoferował swą pomoc w negocjacjach (gdyż pochodzi z tej miejscowości). Burmistrz skarżył się bowiem na pana Maryniaka. Na ofertę księdza burmistrz zareagował nerwowo, mówiąc podniesionym głosem, że nie życzy sobie, by ktoś innymi kanałami prowadził z Maryniakiem rozmowy czy negocjacje. Tę dziwną reakcję burmistrza ksiądz, ale i uczestnicy rozmowy, pamiętają do dziś.
26 czerwca w środę około godziny 9.30 otrzymaliśmy sygnał z kurii, iż około godziny 9.15 Dariusz Maniak przedstawiał się biskupowi Janiakowi jako... burmistrz Sycowa i jako burmistrz wszedł do gabinetu duchownego.

TRANSMISJA Z DYSKUSJI NA TEMAT ŚWIETLICY WIEJSKIEJ W STRADOMI WIERZCHNIEJ:

Opublikowany przezFacebook

Podczas sesji radni udzielili absolutorium Dariuszowi Maniakowi. Wstrzymał się od głosu radny Zenon Staniewicz i Krzysztof Lentka. Radny ze Stradomi Wierzchniej Marian Lempert zagłosował za udzieleniem absolutorium, gdyż jego zdaniem była to ocena działania władz z poprzedniej kadencji, a tę ocenia dobrze i jego życzeniem jest kontynuacja i ciągłość polityki poprzedniego burmistrza. Przed głosowaniem za udzieleniem absolutorium Maniakowi z sali obrad wyszedł radny Kazimierz Mieszała. Po udzieleniu absolutorium owacji nie było. Były za to gratulacje od wiernych Maniakowi osób.

Mój komentarz
Jeśli Dariusz Maniak w kampanii wyborczej podkreśla dwa razy podczas wywiadu dla nas sformułowane przez siebie zdanie, że nie będzie prowadził polityki z perspektywy pierwszej ławki w kościele, dając do zrozumienia, że nie będzie wchodził w kurtuazyjne relacje z instytucją kościoła poza tymi, które wymaga od niego interes gminy, to czym była ta wizyta, jak nie budowaniem kurtuazyjnych relacji z kościołem? Czy swoim rzekomym odcinaniem się przed wyborami od kościoła Dariusz Maniak nie chciał zyskać głosów ludzi, którzy są przeciwni mariażowi tronu z ołtarzem? Teraz cenię szczerość Wojciecha Kocińskiego, który bez ogródek mówił mi przed wyborami, że, pomimo iż dostał baty od swoich kolegów z Prawa i Sprawiedliwości, to nie ma zamiaru opuszczać szeregów tej partii i nie odcinał się od kościoła. Wolę jednak brutalną szczerość od marketingu politycznego i formułowania okrągłych, efektownych, ale nieszczerych zdań.
Kolejna sprawa to kwestia prywatności wizyty Dariusza Maniaka u biskupa. Jeśli była ona prywatna, to dlaczego rozmawiał o przyszłości dekanatu sycowskiego? Interesowało go to jako wiernego, czy jako burmistrza? Czy jako wierny często odwiedzał prywatnie biskupa? Nie, to była jego pierwsza wizyta - jak zaznaczył. Coś tu więc nie gra. No i świadkowie wyraźnie zaznaczają, że przedstawił się jako burmistrz Sycowa a nie wierny, obywatel Maniak. No chyba że Dariusz Maniak uważa funkcję burmistrza za prywatną.
Następna sprawa budząca wątpliwości - to fakt, iż pani Halina w swym pytaniu nie zawarła ani słowa o tym, iż skarga miała na celu usunięcie proboszcza z parafii, a burmistrz tłumacząc się powiedział, że nie ma wpływu na to, kto będzie proboszczem w parafii - czyżby wyprzedził pytanie - bo być może z takim zamiarem pojechał do biskupa? Czy chciał wywrzeć nacisk na biskupa, by ten zamknął usta proboszczowi, który podczas spotkania w sposób kulturalny zadał kilka niewygodnych pytań w sprawie świetlicy? Cieszę się jednak, że ksiądz biskup zachował się przyzwoicie i podkreślił w rozmowie z naszym informatorem, że stoi po stronie mieszkańców i księdza proboszcza oraz będzie się modlił o to, by świetlica została wybudowana. Czyżby to zdanie świadczyło o tym, iż jednak temat świetlicy podczas quasi-prywatnej wizyty u biskupa Maniak poruszył jako burmistrz? Sami Państwo odpowiedzcie sobie na pytanie, czy podczas prywatnych odwiedzin u biskupa poruszalibyście temat inwestycji w Waszej gminie? Czy może rozmawialibyście o kwestiach wiary?
Przedostatnia zastanawiająca kwestia to sprawa prywatnej wizyty burmistrza w kurii biskupiej w Kaliszu w trakcie trwania ważnego spotkania w Olszowej dotyczącego planowanych podwyżek (kolejnych!) za gospodarowanie odpadami. Na to ważne spotkanie głowa gminy wysyła swojego zastępcę. Może się burmistrz tłumaczyć faktem, iż o godzinie 12 miał w Urzędzie Marszałkowskim we Wrocławiu spotkanie. Mimo to - czy prywatnych wizyt nie składa się w czasie wolnym, a nie z rana, gdy dwie godziny przed wyjazdem do Wrocławia mógłby burmistrz poświęcić na przykład na spotkania z mieszkańcami, którzy - z naszych informacji wynika - mają trudności z umówieniem się z szefem gminy.
No i ostatnia już kwestia samej wizyty u biskupa. Jeśli burmistrz pojechał tam w jednym celu: by w prywatnej rozmowie, pomiędzy wierszami, poskarżyć się na księdza proboszcza, naopowiadać mu różnych historii, to czy nie świadczyłoby to fatalnie o takiej osobie? Mój przyjaciel z partnerskiego miasta Malsch skwitował to krótko: Kindergarten. Zostawiam tych wszystkich Państwa, których zachwycają metody postępowania nowego burmistrza z ludźmi, z tymi przemyśleniami. Może gdzieś tam pootwierają się Państwu kanały w głowie, które nie dopuszczają do Państwa myśli, że Sycowem rządzi osoba, która może nie gwarantować nam rozwoju ani współpracy wszystkich mieszkańców.

Beata Samulska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na dolnoslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto