Dołóżcie na sprzęt - apeluja strażacy

Ofiar śmiertelnych w tym roku nie było
Jeszcze w tym miesiącu Jednostka Ratowniczo-Gaśnicza PSP w Sycowie wzbogaci się o 5-letni samochód gaśniczy na podwoziu manna. – Co prawda nie jest to auto spod igły, ale znacznie lepsze od wysłużonego, bo 12-letniego stara – mówi dowódca Jan Osiecki. Szef sycowskich strażaków uważa, że pieniądze przekazywane rokrocznie przez gminę są dziś niewystarczające. W tym roku na przykład na działalność OSP radni przekazali 75 600 zł. Jest to kwota wyższa od ubiegłorocznej, ale niższa od przekazanej dwa lata temu. – A koszty utrzymania wzrastają – podkreślił komendant, prosząc radnych, aby zwiększyli pulę wydatków na strażaków ochotników.
Kolejną prośbę skierował do rajców w imieniu strażaków zawodowych. Poprosił, by jeszcze w tym roku wysupłali jakieś pieniądze na zakup ciężkiego sprzętu ratownictwa drogowego. – Lekki, którym dysponujemy, nie zdaje egzaminu – oświadczył. Poinformował też, że potrzebny sprzęt kosztuje około 40 tys. zł.
Jeżeli chodzi o statystykę, nasi strażacy częściej dziś wyjeżdżają do wypadków na drogach niż do pożarów.
Do końca czerwca tego roku ofiar śmiertelnych podczas pożarów nie było.

Ma kto ratować
Sześć jednostek OSP funkcjonuje na terenie gminy Syców.
Tylko jedna, w Szczodrowie, nie posiada swojego pojazdu. Ochotnicy z Drołtowic są włączeni do Krajowego Systemu Ratownictwa Gaśniczego. Oznacza to, że część kosztów utrzymania tej jednostki ponosi budżet państwa.
Strażaków zawodowych jest w Sycowie 35.
Dwóch z nich, dowódca i jego zastępca, to pracownicy ośmiogodzinni.