Dyrektor szkoły w Dziadowej Kłodzie skazany za molestowanie seksualne szkolnej pedagog

Sprawa toczyła się od lutego br. przed Sądem Rejonowym w Oleśnicy. Pedagog zarzucała dyrektorowi m.in. molestowanie seksualne na terenie szkoły. Z paragrafu 197 został oskarżony o aż trzy próby doprowadzenia podstępem do innych czynności seksualnych. Ta czynność zagrożona jest karą pozbawienia wolności od 6 miesięcy do 8 lat. Kolejne dwie czynności, o jakie został dyrektor oskarżony, to podrabianie podpisów. Oskarżenie szło z artykułu 270 kodeksu karnego, który mówi, że kto, w celu użycia za autentyczny, podrabia lub przerabia dokument lub takiego dokumentu jako autentycznego używa, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5. We wszystkich pięciu sytuacjach sąd uznał dyrektora winnym i wymierzył mu karę roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata oraz wpłatę 10 000 zł na rzecz pokrzywdzonej i nadzór kuratora. Teraz skazany dyrektor może złożyć apelację i ma na to dwa tygodnie. Tyle samo czasu ma sąd na ustosunkowanie się, czy są podstawy do ponownego rozpatrzenia sprawy.

Od lutego sędzia przesłuchała bardzo wielu świadków, a także inne pokrzywdzone przez dyrektora osoby, które potwierdziły zarzucane mu czyny. Sąd dopuścił wszystkich zgłoszonych świadków i dowody po obydwu stronach sporu. Z naszych informacji wynika, że sędzia bardzo wnikliwie przeanalizowała trzy istniejące nagrania sytuacji, w których dyrektor molestował seksualnie panią pedagog. Sędzia podkreśliła na koniec, że były to „twarde dowody”.

Sąd nie jest głupi – mówiła sędzia. – Nie dał się nabrać na kłamliwe wyjaśnienia dyktatorskiego dyrektora.

Podczas sprawy oskarżony przekonywał, że pedagog mogła zaprotestować, bronić się, a tego nie zrobiła. Sędzia odparła te argumenty uzasadniając, że sprzeciw pedagog wobec nakłaniania jej do czynności seksualnej był „jasny, adekwatny, kulturalny”. Podkreśliła, że pokrzywdzona bała się o to, że może stracić pracę. Dyrektor wykorzystał swoją pozycję, stawiając pedagog w bardzo trudnej sytuacji. Dodała, że – analogicznie - bierność kobiety podczas gwałtu nie oznacza, iż godzi się ona na stosunek seksualny. Zaznaczyła, że do czasu złożenia przez pedagog zawiadomienia o popełnieniu przez dyrektora przestępstwa dyrektor nie miał żadnych zastrzeżeń do pracy pani pedagog. Do zmiany zachowania i stosunku do kobiety doszło już po zawiadomieniu i zawieszeniu dyrektora w obowiązkach. Wówczas starał się on zniszczyć wizerunek pedagog i jej reputację. Także podczas toczącego się postępowania nigdy nie wyraził się o niej pozytywnie, tylko skupiał się na szykanowaniu i atakowaniu. Na podstawie zeznań świadków sędzia wyciągnęła wniosek, iż dyrektor nie ma dobrych relacji ze społecznością. Uznała, że wina dyrektora jest niepodważalna i bezsprzeczna. Także w kwestii podrabiania podpisów nie miała wątpliwości, że opinia grafologa jest niepodważalna. Połączyła wszystkie zarzucane dyrektorowi czyny w jeden czyn ciągły i wymierzyła karę roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata.

Po ogłoszeniu wyroku skazującego dla dyrektora, pokrzywdzona pedagog rozpłakała się. Pytana wcześniej przez nas o tę sprawę podkreślała, że była to walka o godność kobiet. W całej tej trudnej sprawie budujące jest to, że zeznawało tak wielu świadków, którzy wnieśli do sprawy bardzo dużo, ale i inne pokrzywdzone osoby, które odważyły się opowiedzieć o swoich traumatycznych doświadczeniach z dyrektorem.

Wyrok skazujący w sprawie karnej dyskwalifikuje byłego dyrektora jako nauczyciela, i to na krótko przed emeryturą.