Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Marsz Śmierci 2018 w powiecie pszczyńskim [RELACJA + FOTOREPORTAŻ]

Jolanta Pierończyk
Marsz Śmierci 2018 w powiecie pszczyńskim
Marsz Śmierci 2018 w powiecie pszczyńskim Mat. prasowe
Marsz Śmierci 2018 w powiecie pszczyńskim odbył się w piątek, 19 stycznia. Samorządowcy, delegacje różnych organizacji oraz młodzież oddali hołd tym, którzy zginęli w gminach powiatu pszczyńskiego.

Jesteśmy pszczynianami, Ślązakami, Polakami, Europejczykami, obywatelami tego świata. Niech każdy z nas pamięta o swojej tożsamości. Tadeusz Mazowiecki powiedział, że możemy się różnić, możemy się spierać, ale nie wolno nam się nienawidzić. Ku pamięci naszej, aby to, co działo się przed 73 laty, nigdy więcej się nie powtórzyło

- powiedział starosta pszczyński, Paweł Sadza. podczas obchodów 73. rocznicy Marszu Śmierci.
W dniach 17-21 stycznia 1945 r. Niemcy wyprowadzili z KL Auschwitz ok. 56 tys. więźniów, których popędzili w kierunku Wodzisławia Śląskiego. jedna z tras o długości 63 km wiodła przez gminy powiatu pszczyńskiego. Szacuje się, że ok. 15 tys. osób nie przeżyło tego marszu. Mieszkańcy pochowali ich na cmentarzach w Miedźnej, w Pszczynie przy ul. Wodzisławskiej, Pawłowicach, Studzionce, w Brzeźcach oraz tzw. Łęgu w Suszcu. Samorządowcy, kombatanci i członkowie pszczyńskiego Kurkowego Bractwa Strzeleckiego odwiedzili w piątek wszystkie te miejsca. Przy mogiłach zgromadziła się też młodzież ze szkół danej gminy.
Ofiar byłoby pewnie więcej, gdyby nie pomoc mieszkańców na trasie marszu. - Za plecami esesmańskich konwojentów przekazywano idącym wodę, chleb i inne produkty żywnościowe, a także ubrania - mówił Stanisław Janosz, nauczyciel historii z LO im. Bolesława Chrobrego. - Byli też tacy, który narażając życie, udzielili uciekinierom schronienia, m.in. Gertruda Pustelnik, Maria i Ludwik Paszkowie, Zofia i Augustyn Godziek oraz Józef Walecki, Joanna Foks i jej syn, Jadwiga Jarosz, Ludwik Majer, Augustyn Nowak, Klara Przybysz, Władysław Wuzik. To nasi pszczyńscy „sprawiedliwi”. Każdy naród byłby dumny z tak odważnych bohaterów.
Prawdopodobnie nie ma już wśród żywych uczestników tego straszliwego marszu. Jeden z nich, Florian Granek z Tychów, zmarł cztery latat temu w wieku 90 lat. Zdążył nam opowiedzieć o swoich przeżyciach. W styczniu 1945 r. miał 21 lat. W nocy z 18 na 19, był w ostatniej grupie wychodzącej z obozu w nieznane. Powiedział, że na drogę każdy dostał bochenek chleba (800 g), kostkę margaryny na czterech i po dwa koce, ale nie po to, żeby im było cieplej, ale żeby je przenieśli tam, gdzie ich pędzono. W południe kolumna dotarła do Pszczyny. Na jakimś boisku kazano się więźniom rozlokować na śniegu. Ale, jak mówił śp. Florian Granek, nie dla odpoczynku, lecz dlatego, że Niemcy chyba nie bardzo wiedzieli, gdzie mają spędzić noc. Po południu ruszyli w kierunku Poręby. Zatrzymali się w folwarku. Dla ostatnich z kolumny nie było już miejsca w chlewach i stodole. Na szczę scie, udało się im schronić w drewnianej szopce, gdzie kiedyś trzymano króliki.
Następny nocleg wypadł w folwarku w Jastrzębiu. 20 stycznia wypadł w niedzielę. Zaczął się dziwnie spokojnie. Nikt więźniów nie zwoływał do formowania kolumny. Pojawiła się nadzieja, że może koniec. Że może front tak blisko, iż niepodobna iść dalej. Niestety, rano ruszyli dalej, w kierunku Wodzisławia. Część drogi truchtem. Około południa byli na dworcu w Wodzisławiu. Tam załadowano ich do węglarek, po 100 osób w każdej. Pociąg ruszył dopiero późną nocą. Rano okazało się, że są ciągle w Wodzisławiu. Pociąg jeździł po prostu tam i z powrotem. Dopiero rano powiózł ich do Mauthausen

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pszczyna.naszemiasto.pl Nasze Miasto