Martwi mnie, że turyści z Polski i ze świata dostają taki wizerunek naszej kuchni. Wizerunek miasta, w którym tłumnie jada się drogo i byle co. Przesuszony szaszłyk wieprzowy z rozmiękłym kiszonym ogórkiem, dwiema kromkami najtańszego chleba, kleksem ketchupu i plamą musztardy za 11 ero to rzeczywiście rozbój w biały dzień.
Po co nam taki wizerunek? Nie wiem.
W nadchodzącym 2024 roku wszystkim bywalcom jarmarków życzę dobrej zmiany oferty kulinarnej. Życzę bigosu z kiszonej kapusty, co ma w sobie kilka rodzajów mięs, suszone owoce, leśne grzyby i piwo. Życzę wszystkim białej kiełbasy z wody, która po ugotowaniu jest szara, a nie różowa, bo uczciwie zrobiona, czyli bez azotanów. Życzę nam zapiekanek z lokalnym serem, który skrzepł z tutejszych dzikich bakterii.
Pragnę, abyście jagnięcinę pomorską jedli w szaszłykach. Marzę, abyście zajadali chleb, co powstał tylko z mąki, wody i soli, obłożony okrasą z gęsi kartuskiej. Śnię o rusztach węglowych, na których dochodzą do szczytu smakowitości baranie bryzole czy nawet kotlety Pożarskiego – doprawione, jak na Królewskie Miasto Gdańsk przystało, muszkatem.
Winszuję wam z całego serca garów, w których klopsy królewieckie kuszą lokalnym smakiem oraz brukwiowej na gęsi pomorskiej, pachnącej majerankiem. Śledzi marynowanych na sposobów wiele w uczciwej bułce z cebulką dla wszystkich chcę. Flądry smażonej z pieczonym ziemniakiem, z kiszoną surówką z kapusty żądam. Imaginuję o barszczu z kiszonych buraków, z ręcznie lepionymi uszkami, co smakuje jak u babci.
Roję o smacznym jarmarku bożonarodzeniowym, za który mi nie wstyd. Marzy mi się miejsce, które z dumą i szykiem prezentuje nasze, lokalne dziedzictwo kulinarne, bez żadnego badziewia. Jeżeli do tego nie dojdzie, to żadne lampki, świecidełka i ryczące łosie albo renifery nie uchronią nas przed ucieczką turystów. Każdy, normalny przybysz chce zjeść smakowicie i lokalnie, a nie wróci do nas, jeżeli tego nie doświadczy. Na domiar złego rozpowie znajomym, że do nas nie warto przyjeżdżać, bo nasze smakowitości są niejadalne i przeraźliwie drogie.
Zarówno Jarmark Dominikański jak i Bożonarodzeniowy odmieniły się, jeżeli idzie o wystawców rzemieślniczych; nie ma już chińszczyzny i jest to wielki sukces, którego nie można pominąć. Równie dobrego smaku życzę w 2024 roku w doborze tych, którzy setki tysięcy przybyszów karmić mają.
Do siego roku!
Leczo warzywne. Przepis na obiad bez mięsa
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?