18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Na obiad u prezydenta

Ewa Drzazga
Przemysław Wieloch, szef kuchni bełchatowskiej restauracji, zagranicznym gościom pary prezydenckiej proponuje dzika i sarnę w towarzystwie kopytek oraz... zalewajkę

Chcieliśmy pokazać polską kuchnię jako nowoczesną, otwartą na świat, wykorzystującą lokalne produkty w artystycznym wydaniu, tak, jak się gotuje w najlepszych restauracjach na świecie - mówi Przemysław Wieloch, szef kuchni w bełchatowskiej restauracji Jan, który jest jednym z trzynastu autorów przepisów do książki "Wykwintna kuchnia polska".
To nie kolejna książka kucharska, których jest wiele ostatnio na półkach w księgarniach. Pozycja wydana pod patronatem prezydentowej Anny Komorowskiej, która zresztą także ułożyła do niej swoje menu, to książka, którą otrzymują głowy państw, szefowie rządów i dyplomaci, odwiedzający Polskę z oficjalnymi wizytami.

Mistrzów gastronomii, którzy tworzyli do tej publikacji swoje przepisy, wybierał znany z telewizyjnych programów Karol Okrasa, z którym Przemysław Wieloch zna się z rozmaitych konkursów kulinarnych i imprez branżowych.
Książka, która niedawno w Lyonie zdobyła prestiżową, międzynarodową nagrodę Gourmand Cookbook Award, ma promować Polskę poprzez kuchnię. Każdy z autorów zawartych w niej przepisów, może gotować na życzenie pary prezydenckiej, tak jak Wojciech Amaro, który gotował już dla państwa Komorowskich i prezydenta Francji Francoisa Hollan-de'a, podczas jego wizyty w Warszawie.

- Czekam na telefon z Belwederu, jeśli zadzwonią, to też pojadę - śmieje się Przemysław Wieloch.
Co do kulinarnego albumu przygotował szef kuchni bełchatowskiej restauracji? To sześć przepisów na jesień. Jako przystawka wędzony filet z gęsi owsianej z dodatkiem blatu aroniowego i pigwy. Do tego tradycyjna zalewajka ze smażonymi borowikami i szynką domową, bo, jak mówi Przemysław Wieloch, to klasyka zup z naszego regionu.

Jako danie główne kuchmistrz z Jana serwuje dzika i sarnę w towarzystwie kopytek makowych, warzyw i ciemnego sosu.
- Jak wiadomo, prezydent Komorowski jest myśliwym i miłośnikiem dziczyzny, nie mogło więc być innego menu na jesienną porę polowań - podkreśla Przemysław Wieloch.
Oprócz tego znalazły się też dania wegetariańskie i deser, w przyrządzeniu którego pomagał mu kolega cukiernik - Tomasz Deker.
- Myślę, że pokazaliśmy, iż polska kuchnia to nie tylko kotlet i pierogi, ale także kolorowe, lekkostrawne potrawy, przy których miło spędza się czas przy stole - mówi kucharz.

Dla Przemysława Wielocha kuchnia była ulubionym placem zabaw już od dziecka, gdy jak wspomina, pomagał babciom i mamie "przy garach".
- Mniej więcej od dziesiątego roku życia wiedziałem, co chcę robić i moje kolejne, życiowe wybory, co do szkoły, praktyk, a potem miejsc pracy były temu podporządkowane - podkreśla.

Pracował w wielu restauracjach, głównie łódzkich, przez pewien czas w poszukiwaniu nowych smaków wyjechał też do Wielkiej Brytanii. Od 4,5 lat gotuje dla Jana i tak będzie jeszcze przynajmniej przez rok, bo na tyle ma podpisany kontrakt.

Szef kuchni z bełchatowskiej restauracji może pochwalić się wieloma kulinarnymi wyróżnieniami i tytułami mistrza gastronomicznych konkursów, bo jak sam mówi, lubi wyzwania i rywalizację.
- Konkursy traktuję jako okazję do poszerzania horyzontów, zobaczenia tego, co robią inni - podkreśla, zaznaczając jednocześnie, że przecież dyplomy i puchary nie gotują.
Sam często jada w restauracjach, bo czasu na gotowanie w domu nie ma za wiele.

- Tak jak szewc bez butów chodzi, tak kucharz chodzi głodny - śmieje się. - Mamy w domu mało czasu na wspólne posiłki, ale jeśli tak się zdarza, to gotuję szybkie, lekkie i zdrowe dania, oparte o warzywa, białe lub czerwone mięso i przede wszystkim ryby - podkreśla. - Za to uwielbiam jechać do rodzinnego domu i zjeść domowy obiad, który ktoś poda, a nie ja sam - dodaje z uśmiechem.

Na wielkanocnym stole Przemysława Wielocha będzie tradycyjnie. Przede wszystkim barszcz na domowym zakwasie, który już został odstawiony do kiszenia, pachnący chleb własnego wypieku, oczywiście biała kiełbasa i szynka, a na obiad gęś lub kaczka.
- Kiedy chcę stworzyć coś nowego, staram się przypomnieć sobie smaki z dzieciństwa - mówi. - Kombinacje różnych smaków tworzą niesamowite kompozycje. Lubię bawić się teksturami, wszystkim, co przyjdzie do głowy. Czasem wychodzi z tego wielkie śmigło, ale fajnie smakuje - podkreśla.

I jak dodaje, zanim danie trafi do karty menu, musi smakować jemu, szefowi kuchni.
- Nie wyobrażam sobie wydawać gościom restauracji czegoś, czego sam bym nie zjadł, jeśli czegoś nie lubię, to nie ma tego w karcie dań - mówi wprost. - Menu powstaje jednak kolegialnie, każda z czternastu osób, które mam w kuchni, wypowiada się na temat danej potrawy, ostateczna wersja, to synteza smaków wszystkich.

Czasem zdarzają się jednak klienci, którzy szukają błędów.
- Naoglądają się programów kulinarnych w telewizji i wydaje im się, że wszystko wiedzą - śmieje się Przemek.

Jak podkreśla, moda na takie programy przyszła do nas z Zachodu.
- Kiedy pracowałem w Anglii, byłem zaskoczony, że w niemal każdej telewizji prawie jedną trzecią czasu wypełniają programy kulinarne, gdzie różni ludzie bawią się jedzeniem - opowiada. - Są programy lepsze lub gorsze, w których biorą udział profesjonaliści, ale też amatorzy. Cieszę się, że w Polsce dzieje się podobnie, choć są programy, których nie mam ochoty oglądać wcale - dodaje.

Zresztą, jak mówi, sam też próbował prowadzić program, ale jak podkreśla, to nie dla niego. Od kamer woli kuchnię. Ale z mnogości programów kulinarnych się cieszy, bo dzięki temu jego zawód jest lepiej traktowany.

- Nie jesteśmy już traktowani jak rzemieślnicy, a bardziej jako artyści, którzy tworzą w kuchni dzieła sztuki - dodaje.
Dziś książki kucharskie wydają celebryci, do miana których aspirują też kucharze, znani powszechnie z programów kulinarnych. Tych ostatnich szef kuchni bełchatowskiej restauracji poznał wielu i jak podkreśla, nie zawsze są to kucharze najlepsi.
- Znam wielu kucharzy, w tym i tych bardzo medialnych i wiem, że nie zawsze są najlepsi - mówi. - Często znajduję restauracje-perełki, gdzie gotuje ktoś kompletnie nieznany, za to tworzy niesamowite smaki.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na belchatow.naszemiasto.pl Nasze Miasto