Nasze podwórko

Mój skromny udział polegał na tym, że pomogłem fundacji, która kupiła wcześniej kostkę brukową, znaleźć kogoś, kto by ją bezpłatnie położył. A nie było to wcale łatwe. Kilku miejscowych przedsiębiorców najzwyczajniej na świecie mnie spławiło, dlatego żałuję, że od razu nie wykonałem telefonu do firmy Krzysztofa Lentki. Nie odmówił. W dwa dni położył Grzegorzowi chodnik, dzięki któremu będzie mógł wyjeżdżać na swe podwórko, bez strachu, że znów spadnie z wózka i dozna dotkliwych obrażeń ciała. Pan Krzysiu nie odmówił też pomocy Warsztatowi Terapii Zajęciowej w Sycowie i Dobroszycach, którego podopieczni oficjalnie podziękowali mu na ostatniej sesji. Już słyszę te powtarzające się głosy zazdrości, że znów piszę o Lentce, jakby nie było ciekawszych tematów. A czy informowanie o gestach ludzi wielkiego serca to nie jest ciekawy temat? Dziś piszę też o Józefie Krakowskim, który w sobotę został patronem hali. Jego dobre imię również ktoś kiedyś próbował zszargać, oskarżając o kradzież klubowych pieniędzy. Niestety, ani tego kogoś, ani jego bliskich, pokory to, jak widać, nie nauczyło.