Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nawet najtrudniejszą młodzież da się wyprowadzić na prostą. Trzeba stworzyć miejsce do życia i nauki

Wojciech Trzcionka, Andrzej Godlewski
Fot. Andrzej Taterski Młodzi ludzie muszą wiedzieć, że są sobie wzajemnie potrzebni.
Fot. Andrzej Taterski Młodzi ludzie muszą wiedzieć, że są sobie wzajemnie potrzebni.
Agresję można zdusić Młodzieżowy Ośrodek Socjoterapii SOS mieści się w niewielkim bloku przy ul. Rzymowskiego w Warszawie. Jest tam liceum i hostel, gdzie uczy się 160 młodych ludzi, którzy do niedawna mieli problemy z ...

Agresję można zdusić
Młodzieżowy Ośrodek Socjoterapii SOS mieści się w niewielkim bloku przy ul. Rzymowskiego w Warszawie. Jest tam liceum i hostel, gdzie uczy się 160 młodych ludzi, którzy do niedawna mieli problemy z narkotykami, alkoholem, anoreksją, bulimią, przemocą
Wszyscy świetnie się znają. – To bardzo ułatwia nam pracę. W społeczności, w której wychowawcy znają historię każdego człowieka, nie sposób nie zauważyć, gdy dzieje się coś niepokojącego – mówi dyrektorka Grażyna Makowska. Krysia, mieszkanka SOS, jest spod Złotoryi (Dolnośląskie). Gdy miała 17 lat, brała narkotyki, piła, paliła. Mama odesłała ją do ośrodka socjoterapii. Gdy go opuściła, pojechała do siostry. Znowu pojawiły się narkotyki, alkohol. Miała jednak szczęście. Znajomy opowiedział jej o stołecznym SOS-ie. Spakowała się i pojechała. Dzisiaj ma 20 lat, mieszka w hostelu, uczy się w liceum.
W placówce obowiązuje pełna abstynencja. Gdy w szkole dojdzie do aktu przemocy, natychmiast zbiera się rada pedagogiczna, która bada problem. – Za każdym razem wymierzamy karę adekwatną do czynu: od upomnienia, nagany, powierzenia zadania poprowadzenia socjoterapii na temat przyczyn agresji, po usunięcie z ośrodka – mówi Grażyna Makowska. Takich miejsc, gdzie trudna młodzież może rozwiązywać swoje problemy, przybywa. Samych ośrodków socjoterapii jest już prawie 50. Wielką pracę wykonują też organizacje pozarządowe. Siemacha jest gigantem. Działa od 1993 roku. To sieć placówek socjoterapii w Polsce, których zasadą jest: Przychodzisz tu, bo sam tego chcesz. – Dzieci przychodzą do placówek z własnej woli, wszyscy potrzebujemy się wzajemnie i możemy czegoś się od siebie nauczyć, trzeba być aktywnym na zajęciach, mieć szacunek dla rzeczywistości materialnej – mówi ks. Andrzej Augustyński, przewodniczący Zarządu Głównego Stowarzyszenia U Siemachy.
– Młodzi przychodzą tu, bo w domu czy w szkole źle się dzieje, bo szukają pomysłu na dobre spędzanie wolnego czasu – mówi Marta Barwiołek-Dyrga, pedagog. – Nawet jeśli zdarzy się, że ktoś zapali papierosa, przez co zostanie na kilka miesięcy urlopowany z Siemachy, i tak jest w stałym kontakcie z pedagogiem i wychowawcą – dodaje Mariola Szewczyk, dyrektor ośrodka.
W XXX LO w Nowej Hucie sposobem na przemoc okazało się tworzenie klas integracyjnych. – Okazało się, jak bardzo tej grupie ludzi z różnymi schorzeniami potrzebni są ich zdrowi koledzy. Marek przyszedł do liceum wściekły na cały świat. – Będą problemy i to niemałe, pomyślałam sobie – wspomina Mariola Madejska, wychowawczyni klasy integracyjnej. I były – do czasu, gdy Marek nie zaprzyjaźnił się z Kubą. Kuba był sparaliżowany, jeździł na wózku, potrzebował, by go karmić, ubierać, pakować tornister. I wszystko to robił Marek. – Nagle zobaczyliśmy, że to już nie jest ten sam chłopak. Wyciszył się, przestał się buntować, poprawił oceny —wspomina Mariola Madejska. •

Nauczyciel musi pokazać zainteresowanie uczniem
Rozmowa z Andrzejem Kołodziejczykiem – socjologiem, trenerem Polskiego Towarzystwa Psychologicznego, edukatorem MEN, współautorem programów profilaktycznych „Spójrz inaczej” i „Spójrz inaczej na agresję”.

• Czy szkolny rozrabiaka może stać się porządnym uczniem?
– To jest możliwe.

• Ale jak to osiągnąć?
– Przede wszystkim nauczyciel musi więcej dowiedzieć się o dziecku i jego rodzinie. W ten sposób może poznać, jakie są prawdziwe przyczyny agresji.

• Czy to wystarczy?
– Potrzeba również, by nauczyciel spojrzał na siebie, czyli na to, jaki jest jego stosunek do uczniów, jak się przygotowuje do zajęć i jak zachowuje się podczas lekcji. Nieraz jest bowiem tak, że uczeń odpowiada na agresję nauczyciela albo też nauczyciel nie radzi sobie z pewnymi zachowaniami prowokacyjnymi.

• Jak to wygląda?
– Na przykład uczeń opryskliwie mówi, że lekcja jest nudna, albo że nauczyciel nie potrafi uczyć. To może być jednak tylko haczyk zarzucony na nauczyciela, który ma odwrócić uwagę od niewiedzy ucznia. Jeśli dorosły go połknie, to nie będzie zajmował się wiedzą dziecka i zacznie się walka nauczyciel-uczeń.

• A jak powinno to być rozwiązane?
Konieczny jest przede wszystkim szacunek do dziecka. Nauczyciel musi pokazywać, że jest nim zainteresowany. Poza tym w szkołach dorośli i dzieci powinni wspólnie stworzyć czytelne zasady zachowania. I nie powinny to być tylko spisy zakazów. Idealnie, gdyby te reguły zostały wywieszone we wszystkich klasach.

• A co z uczniami, którzy są wulgarni i brutalni wobec rówieśników?
– Tylko marginalną grupę można uznać za psychopatyczną. Zdecydowana większość uczniów – nawet, jeśli nie zawsze odpowiednio postępują – nie jest z gruntu zła. Bardzo często przenoszą oni agresję z dorosłych na rówieśników, którzy są słabsi.

• Czyli to, jak dorośli traktują dzieci decyduje także o tym, jak one traktują się wzajemnie.
– Tak właśnie jest. Mam też wrażenie, że w szkołach nieraz zapomina się o tym, jaka jest specyfika dojrzewania i rozwoju dzieci. Najtrudniejszy okres to gimnazjum. Jeśli nauczyciel mówi uczniowi w klasie, że jest tępy i głupi, to jest niemal pewne, że ten komuś odda. Ten nastolatek został przecież poniżony przed kolegami, a w jego wieku najważniejsza jest grupa. Rewanżując się albo porysuje samochód nauczyciela, albo po prostu uderzy kolegę.

• Czy wsparcie jest lepsze od surowego karania?
– Są różne metody działania. To, co ja proponuję, jest według amerykańskich badań skuteczne w 70-80 procentach. Jednak pojedynczy nauczyciel nie da sobie rady. Nauczyciele muszą podobnie pracować.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto