Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Niania nr 1 w Sycowie

Dawid Samulski
Niania Ewa z Michalinką
Niania Ewa z Michalinką Fot. Dawid Samulski
Od zeszłego października, dzięki nowej ustawie, można pracować w nowym zawodzie - niania. W naszym regionie jest tylko jedna osoba, która, jak do tej pory, postanowiła skorzystać z tej zalegalizowanej formy opieki nad dzieckiem. To Pani Ewa Kasprzak z Sycowa - do niedawna jeszcze „mama”, a dziś już „babciusia” ślicznego bobaska Michalinki.

Nad tytułem tego artykułu nie musieliśmy się długo głowić. – Mam już pomysł - „Niania nr 1 w Sycowie” – podsunęła go nam Magdalena Wolarz, która pisze do nas tak: „Mieszkam z mężem i dwójką dzieci w Sycowie. Syn Karolek ma 3,5 roku i chodzi do Przedszkola Sióstr Urszulanek, a do młodszej 19-miesięcznej córki Michaliny w 2011 zatrudniłam na preferowanych dla niań warunkach, na pełen etat, nianię Ewę. Przy załatwianiu przeze mnie całej „papirologii” okazało się, że jest to jedyna niania zatrudniona w nowym systemie, w Sycowie, jak również w Oleśnicy”.
Wspomniany nowy system, to tzw. ustawa żłobkowa umożliwiająca rodzicom zawarcie z nianią umowy uaktywniającej, określającej m.in. czas i miejsce sprawowania opieki nad pociechą, obowiązki niani, wysokość wynagrodzenia i czas przez jaki umowa ma obowiązywać. Na takich zasadach dzieckiem można się opiekować od 20 tygodnia do 3 roku życia. – Państwo opłaca mi ubezpieczenia emerytalne oraz rentowe, natomiast ja odprowadzam sobie w ZUS-ie składkę chorobową i wypadkową, a w urzędzie skarbowym podatek dochodowy – tłumaczy niania Ewa, którą zastaliśmy w pracy, czyli podczas opieki nad Michalinką. – W sycowskim ZUS-ie panie mi były bardzo przychylne, ale w Urzędzie Skarbowym w Oleśnicy nie uzyskałam pomocy – opowiada jak wyglądało załatwianie niezbędnych formalności. I nie ukrywa, że początkowo do ustawy nastawiona była dość sceptycznie. – Nie bardzo wierzyłam, że państwo może coś dla nas dobrego zrobić – dodaje.
Jest przyjacielem rodziny państwa Wolarzy, więc nim zawarli z nią umowę uaktywniającą, była już u nich „zaklepana”. – Ci bardzo prawi, porządni, ludzie wiele mi pomogli – mówi z ogromną wdzięcznością. – Bo ja mam tak, że jak ktoś jest dla mnie dobry, to ja mu serce oddam – przyznaje ze łzami w oczach.
Ewa Kasprzak nie ma wątpliwości, że w zawodzie niania nie każdy może pracować, ponieważ wymaga pewnych predyspozycji. – Człowiek musi się dla dziecka poświęcić, musi dać z siebie wszystko, jak mama - nakarmić, na spacer wyjść, pobawić się, położyć spać. Mam koleżanki, które także opiekowały się dziećmi i zrezygnowały, ponieważ uznały, że nie mają do tego podejścia. Dziecko wymaga cierpliwości i ogromnego zaangażowania, a wychować je na dobrego człowieka, to nie lada sztuka i ogromne wyzwanie. Ja tyle godzin spędzam z Michalinką, że w początkowym okresie mówiła na mnie „mama”, ale teraz już jestem „babciusią” – uśmiecha się.
Dla niani Ewy bardzo ważne jest, jak nie najważniejsze, zadowolenie samych rodziców. – Wstydziłabym się, gdyby ktoś mi później zarzucił, że nie nauczyłam dziecka mówić, rozebrać się, czy siusiać do nocnika.
Ale nie tylko zadowolenie rodziców malucha daje jej dużą satysfakcję. Kolejną są jego postępy. – Kiedy widzę, jak na mnie reaguje, jak już od progu się do mnie uśmiecha, to mam miękkie nogi – zdradza, a w jej oczach znów pojawiają się łzy. Po raz kolejny, gdy rozmawiamy o rozstaniach z dzieckiem, które osiągnęło już wiek przedszkolny. – Nawiązuje się między nami taka więź emocjonalna, że potem strasznie takie rozstania przeżywam. Między innymi dlatego obiecałam sobie kiedyś, że już nigdy więcej nie będę się opiekować dziećmi, ale zmieniam zdanie, bo strasznie mnie do nich ciągnie – pani Ewa głaszcze, bawiącą się misiem, Michalinkę.
Sama ma 25-letnią córkę, a w rodzinie pomagała wychowywać już od najmłodszych lat kilkoro dzieci. Z wszystkimi do dziś ma kontakt, ale najczęstszy i najbliższy z 24-letnią kuzynką.
Ewa Kasprzak ma też swoje zdanie na temat popularnego niegdyś programu telewizyjnego „Superniania”.
– Ona jest psychologiem, więc inaczej podchodzi do swojej pracy. Ja bardziej życiowo, tak praktycznie, a nie książkowo, ponieważ wiem, co dla dziecka może być dobre, a co złe. Najważniejsze jest okazać mu serce, czyli miłość, którą później na pewno odda – zapewnia.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dolnoslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto