Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nie pozwólmy zginąć bezpańskim szczeniętom - Odwdzięczą się wiernością

Dariusz Jurkowski
– Nie piszcie o mnie, tylko o pieskach – prosi Henryka Dembna. – Nie jestem bohaterką.
fot. darek jurkowski
– Nie piszcie o mnie, tylko o pieskach – prosi Henryka Dembna. – Nie jestem bohaterką. fot. darek jurkowski
Leje deszcz i wieje porywisty wiatr. Henryka Dembna zamyka w południe swój sklep i w przewiewnym fartuszku pokonuje prawie kilometr. W rękach trzyma dwie kiełbaski dla ukochanego psa. Musi przedrzeć się przez chaszcze.

Leje deszcz i wieje porywisty wiatr. Henryka Dembna zamyka w południe swój sklep i w przewiewnym fartuszku pokonuje prawie kilometr. W rękach trzyma dwie kiełbaski dla ukochanego psa. Musi przedrzeć się przez chaszcze. Tam, w norze wykopanej przez ciężarną suczkę, urodziły się cztery przepiękne psiaki

Boże, jak ja się cieszyłam, kiedy odnalazłam ją w tej jamie – mówi nam za łzami w oczach.
Biedna i zaniedbana suczka z widoczną ciążą pojawiła się pod sklepem pani Henryki przy ulicy Kolejowej w Sycowie miesiąc temu. Była wychudzona, a na ogonie miała paskudną ranę. Bała się podejść i była nieufna. Ale patrzyła głęboko w oczy, jakby prosiła o pomoc. Któregoś dnia dała się pierwszy raz pogłaskać. – Wyczuła, że nic jej z mojej strony nie grozi – mówi jej wybawicielka. – Karmiłam ją, a mój mąż smarował ranę specjalną maścią. Z dnia na dzień była coraz grubsza. Nieuchronnie nadchodził czas porodu. Biegała niespokojna i szukała miejsca na poród.
Mały czarny kundelek zniknął na długo. Jaka była radość, kiedy pewnego dnia suczka podbiegła pod sklep i szczekaniem oznajmiła, że powiła potomstwo. Niestety, nie było łatwo znaleźć miejsce porodu. – Co ja się naszukałam – wspomina pani Dembna. – Z pomocą przyszły tutejsze dziewczynki, które pokazały mi głęboki jar, oddalony o kilkaset metrów od mojego sklepu. W tej okolicy najczęściej widziały suczkę. Nigdy nie przyszłoby mi do głowy, że maleństwa znajdę głęboko w ziemi. Ależ ten piesek musiał się napracować, by wykopać taki dół – kiwa głową. – W ostatnie deszczowe noce nie zmrużyłam oka, bojąc się, że ziemia może się obsunąć i zasypać szczeniaki.
Dwutygodniowe maluchy są śliczne i zadbane. Najodważniejszy z nich to czarno-biały piesek, który pierwszy wychodzi na spotkanie pani Henryki. Jest jeszcze podobny do siberiana husky jego brat i czarny jak smoła bliźniak, oraz najmniej odważny podpalany. Wszystkie niecierpliwie czekają na swoich nowych właścicieli. – Taki przygarnięty piesek będzie wdzięczny do końca życia – przekonuje pani Dembna. – To najwierniejszy przyjaciel, który nigdy nie nakrzyczy ani się nie obrazi. Wierzę, że znajdą się osoby, które przygarną maleństwa. Mam już w domu dużego czworonoga, ale tę kochaną suczkę chętnie zabiorę do siebie. Tym bardziej, że okolica jest niebezpieczna i piesek może w każdej chwili wpaść pod samochód. Proszę o kontakt ludzi, którym nie pozostaje obojętny los naszych mniejszych braci. •

Pod kontrolą urządu
– Według ustawy o ochronie zwierząt zapewnienie opieki bezdomnym psom oraz ich wyłapywanie należy do zadań własnych gmin – informuje Michał Pawlaczyk z Urzędu Gminy w Sycowie. – Na terenie powiatu oleśnickiego nie ma schroniska dla bezpańskich zwierząt. Obecnie urząd prowadzi rozmowy z firmą z terenu woj. dolnośląskiego, która będzie kompleksowo zajmować się sprawą bezpańskich psów. Zgłoszenia o bezpańskich psach należy kierować do Urzędu Miasta i Gminy w Sycowie pod nr tel. 062-785-51-19.

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sycow.naszemiasto.pl Nasze Miasto