Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pasztecik: 40 lat pierwszego "fast foodu" w Szczecinie (zdjęcia)

Magda_Ratajczak
Magda_Ratajczak
Dla wielu bar Bogumiły Polańskiej przy ul. Wojska Polskiego to kultowe miejsce. Stare mozaiki na ścianach doceniają dziś młodzi ludzie, którzy robią sobie przed nimi zdjęcia.

Bogumiła Polańska, szefowa "Pasztecika", z wykształcenia jest technologiem żywienia. Odkąd pamięta lubiła gotować. Paszteciki są jej pasją, choć nie od razu podbiły jej serce. Chciała mieć własną restaurację. Pasztecik miał być tylko na chwilę. Dziś nie może bez niego żyć. Kiedy powstawał pierwszy bar uczestniczyła w jego tworzeniu, po kilku miesiącach od otwarcia baru, objęła kierownictwo. Miała wtedy 24 lata.

- Pasztecik to moja pasja, całe moje życie. Bardzo lubię to miejsce. Pewien pan namawiał mnie kiedyś na zmianę wystroju, nowy podświetlany neon z nazwą zakładu, ale ja uważam, że nowoczesny wystrój w tym barze nie pasuje. Zniszczy jego klimat. Lubię słuchać jak klienci siadają przy mozaikach i mówią: „tu się czas zatrzymał”. Proszą, żeby nie zmieniać wystroju. I to najczęściej są młodzi ludzie.

To właśnie pani Bogumiła w 1969 roku wymyśliła nazwę "Pasztecik" dla sprzedawanych w nowym barze spółdzielni spożywców "Społem" przy ul. Wojska Polskiego drożdżowych nadziewanych mięsem "pirożków" Rosyjskie "pirożki" po spolszczeniu stałyby się "pierożkami", a przecież to, co smażyła wojskowa maszyna zupełnie ich nie przypominało.

Tymczasem "paszteciki" pasowały jak ulał - farsz był drobno mielony, zupełnie jak w pasztetach. Tak powstał "pasztecik". Nazwa przyjęła się natychmiast, paszteciki też zawojowały Szczecin błyskawicznie.

- Smażyliśmy wtedy tylko paszteciki z nadzieniem mięsnym. Nie było osoby, która przechodząc ulicą nie weszła, żeby skosztować. Maszyna specjalnie była ustawiona na widoku – opowiada pani Bogumiła. - Dziś nazwalibyśmy to chwytem marketingowym. Każdy musiał zjeść gorącego pasztecika, który robił się na jego oczach. Maszyna chodziła non stop. Dopiero wieczorem trochę cichła. Bar był otwarty codziennie, nawet w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia i w Święto Zmarłych.

Z oryginalnej radzieckiej instrukcji wynika, że na pełnych obrotach maszyna smażyła nawet kilkaset pasztecików w ciągu godziny. Właścicielka "Pasztecika" nie pamięta cen z pierwszych dni, ale w 1972 r. pasztecik z mięsem kosztował 2.50 albo 3 zł.

Niepowtarzalny klimat baru to nie tylko wystrój lokalu, ale też pracownicy związani z "Pasztecikiem" od kilkudziesięciu lat. Najdłuższy staż ma wydająca paszteciki Krystyna Trojecka, która od 40 lat wydaje klientom paszteciki oraz kasjerka Krystyna Małolepsza, pracująca tu od 20 lat.

Personel "Pasztecika" obsługiwał wielu znanych gości – firmowe paszteciki jadł tu Zbigniew Wodecki, Jerzy Połomski czy Marek Perepeczko. Pasztecikami zajadają się klienci z całego świata: Włoch, Niemiec, Szwajcarii, Austrii, czy Australii. Zawsze zabierają dużą porcję ze sobą, na drogę. Bar "Pasztecik" wystąpił też w teledysku; m.in. zdjęciami z legendarnego baru zilustrował swój utwór "Miej wątpliwość" znany szczeciński muzyk hip-hopowy Łona (Adam Zieliński).


emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto