Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Płacą, bo nikt nie protestuje

Beata Samulska
Maria Kempa, Halina Zimoch, Ewa Duliba i Grażyna Ziółkowska uważają, że oszczędności trzeba szukać w administracji, a nie tylko w ogrzewaniu
Maria Kempa, Halina Zimoch, Ewa Duliba i Grażyna Ziółkowska uważają, że oszczędności trzeba szukać w administracji, a nie tylko w ogrzewaniu Fot. Beata Samulska
Spółdzielnia Mieszkaniowa L-W w Sycowie planuje oszczędności na ogrzewaniu części wspólnych w blokach. - Oszczędzajmy na administracji - apelują zdenerwowani lokatorzy

Pod koniec września mieszkańcy 39 bloków otrzymali informację, że zmienił się regulamin rozliczania centralnego ogrzewania i ciepłej wody użytkowej. Rada nadzorcza spółdzielni zadecydowała, że grzejniki na klatkach schodowych będą zablokowane na minimalne temperatury i zaplombowane. Za ciepło zużyte w suszarniach i pralniach opłaty wnosić będą lokatorzy deklarujący potrzebę korzystania z tych pomieszczeń. Jeśli chętnych nie będzie, kaloryfery zostaną zablokowane lub zlikwidowane. Rada nadzorcza zaapelowała do mieszkańców, by deklarowali chęć lub niechęć korzystania z ogrzewania.

- Tym sposobem spółdzielnia chyba chce zniechęcić ludzi do korzystania z suszarni, a potem wynająć pomieszczenia - podejrzewa Halina Zimoch z bloku przy ulicy Kaliskiej 36. - Wydaje mi się, że nie ma takiego prawa - zaprzecza Ewa Duliba. - Niektórzy z parteru obawiają się, że po zakręceniu ciepła w piwnicach zrobi się w ich mieszkaniach zimno - kontynuuje pani Zimoch. - To bzdura. Ja też mieszkam na parterze i wcale nie odczuwam tego ciepła z dołu, tym bardziej, że w moim bloku są na klatce nieszczelnie i często otwarte na oścież drzwi. - Jestem zdania, że grzejniki należy usunąć z klatek schodowych, rowerowni i łazienek - przekonuje pani Ewa. - Ci, którzy chcą korzystać z ogrzewanych suszarni, powinni ponosić koszty zużytego tam ciepła, a wszystkim lokatorom spółdzielnia powinna odjąć dotychczas doliczane koszty ciepła zużytego w częściach wspólnych bloków. Tylko trzeba pamiętać, że koszty ogrzewania suszarni będą wtedy wysokie. - W żadnym wypadku nie należy usuwać grzejników z suszarni, tylko należy je opomiarować - uważa Maria Kempa. - Przecież tam niedawno zakładano nowe. Takich paradoksów w spółdzielni jest wiele. Na przykład lokatorów bloku 36 ukarano najwyższymi stawkami za wodę i ogrzewanie. Za to, że najwięcej oszczędzają. Moim zdaniem suszarnia bez kaloryferów nie ma sensu, gdyż pranie nie będzie schło, pojawi się wilgoć. - Ludzie sami zaniedbali tę sprawę, bo mało kto pilnował, by zakręcać tam ogrzewanie - jest zdania pani Ewa.

Lokatorki największe zło upatrują w za dużej, nieekonomicznej kotłowni, prowadzonej przez Sycowską Gospodarkę Komunalną, która 18 lat temu miała zaopatrywać w ciepło 50 bloków, a dziś zaopatruje tylko kilka. Zdaniem sporej części mieszkańców Kaliskiej, wybudowano buble, do których trzeba teraz dokładać. - Dlatego mamy takie wysokie czynsze - denerwuje się Ewa Duliba. - Za niecałe 63 metry płacę 680 zł czynszu i funduszu remontowego.
735 zł za tę samą powierzchnię płaci Halina Zimoch. - Zużywam dużo ciepłej wody, stąd taka kwota - tłumaczy. 600 zł płaci pani Kempa. To efekt oszczędzania na ciepłej wodzie. O 50 zł więcej płaci Grażyna Ziółkowska. - Rokrocznie mam zwrot zaliczki na ogrzewanie - chwali się pani Grażyna, ale zaraz dodaje, że zimą jest poubierana po szyję i ma zwykle zakręcone kaloryfery. Pani Halina opowiada, że musiała poobcinać żeberka w kaloryferach, żeby uniknąć rokrocznych dopłat po 600-700 zł. - Mam we wszystkich pokojach stałą temperaturę i nie dokładam nawet złotówki - informuje. - Do absurdów dorzuciłabym kaloryfery w łazienkach - spostrzega pani Ewa. - Całą zimę zakręcone, przy spisywaniu wykazują zużycie ciepła. - Uważam, że powinna zmniejszyć się stawka za eksploatację - wnioskuje Grażyna Ziółkowska. - Podobno na utrzymanie administracji w spółdzielni, zwłaszcza zarządu, idą spore pieniądze. To, że nam stawki za wszystko rokrocznie podnoszą, to jest nasza wina, bo nie protestujemy. - Mieszkamy tu od początku, czyli 18 lat - informuje pani Ewa. - Chodziłyśmy często na spotkania w sprawie bloku, ale co z tego wynikało? Nic. Zarząd i rada nadzorcza zawsze robiły wszystko po swojemu. Blok 36 na Kaliskiej był zawsze pokrzywdzony.

Panie zgodnie twierdzą, że władze spółdzielni i SGK będą bronić stawek, bo to niemała kasa. Denerwują się, że wszystkie bloki dookoła są modernizowane na bieżąco, a ich blok stanął na etapie docieplania, które wlecze się już kolejny rok. Brakuje cywilizowanych drzwi i okien na klatkach, chodnika, boiska, wjazdu na osiedle, nawet prostej podłogi w piwnicach. Blok 36 podobno od początku był pechowy. Okazało się, że ktoś źle zaprojektował budynek i balkony, które dziś odchodzą od murów. - Dobrze, że znaleźli się społecznicy, którym chciało się poszerzyć parking, bo dziś auta grzęzłyby w błocie i nie miały gdzie pomieścić - spostrzega Ewa Duliba. - Gdzie zatem są pieniądze z eksploatacji, skoro nic się tu nie robi? - pyta pani Ziółkowska. - Jeszcze trochę i przyjdzie nam płacić za możliwość korzystania z klatek schodowych, placu zabaw i parkingów.

Ludzi z osiedla najbardziej dziś jednak interesuje, jaki jest powód ewentualnego zakręcenia dopływu ciepła w suszarniach. - Apelowali o to sami mieszkańcy - odpowiadają przedstawiciele zarządu spółdzielni Jerzy Ruśkowski i czasowo pełniący obowiązki prezesa Leon Wieczorek.
- Naszym zamierzeniem jest uregulowanie dużych kosztów ogrzewania, a zwłaszcza zrobienie porządku z opłatami stałymi - wyjaśnia Jerzy Ruśkowski. - Możliwość zaoszczędzenia zobaczyliśmy w kosztach ogrzewania pomieszczeń ogólnego użytku. Dotychczas było to nieuporządkowane, a grzejniki w tych miejscach generowały olbrzymie koszty, które potem rozkładane były na wszystkich lokatorów. Uznaliśmy, że trzeba to ucywilizować. Ludzie sami zadecydowali. Znikoma ilość podpisów znalazła się w rubryce chętnych do korzystania z ogrzewanej suszarni. Gdyby była tu większa ilość podpisów, jak np. w Międzyborzu, wówczas założylibyśmy podzielnik, a koszty rozłożyłyby się na poszczególnych użytkowników. Najwięcej podpisów znalazło się w rubryce chętnych do korzystania z nieogrzewanej suszarni. Decyduje większość, dlatego kaloryfery zostaną zablokowane, a niekorzystający z suszarni lokatorzy odciążeni od dopisywanych dotąd kosztów ogrzewania części wspólnych. Nie wolno nam wynająć tych pomieszczeń. One muszą służyć lokatorom. - W porównaniu z innymi spółdzielniami z regionu, nasze opłaty eksploatacyjne nie są tak wysokie - odpiera zarzut, że stawka jest za wysoka Leon Wieczorek. Spółdzielnia zakończyła pierwsze półrocze dodatnim saldem około 248 tys. zł. Zmieniono regulamin wynagradzania, który sprzyja oszczędnościom.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Płacą, bo nikt nie protestuje - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na sycow.naszemiasto.pl Nasze Miasto