Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pomóżmy Ewie Śliwińskiej i jej dzieciom

Beata Samulska
Pani Maria z córką Ireną i mężem Antonim przed swoim domem, który wymaga pilnego remontu
Pani Maria z córką Ireną i mężem Antonim przed swoim domem, który wymaga pilnego remontu Beata Samulska
Festyn Otwartych Serc na rzecz Ewy Śliwińskiej i jej dzieci zorganizowała rada sołecka wsi Stradomia i mieszkańcy. Impreza odbyła się w sobotę 28 maja o godz. 15 na placu zabaw.

Przypomnijmy, że 33-letnia Ewa odniosła bardzo poważne obrażenia podczas wypadku, do jakiego doszło w w Stradomi Wierzchniej w nocy 13 maja 100 metrów przed jej domem. Zderzenia renault megane z drzewem nie przeżył jej mąż Rafał, który prowadził auto. 31-letni mężczyzna zmarł w wyniku bardzo rozległych obrażeń wewnętrznych, pozostawiając Ewę z dwójką córek: 16-letnią Pamelą i 9-letnią Sarą.

Małżeństwo od 11 lat mieszkało pod jednym dachem z 82-letnią babcią Ewy – Marią Koniarską i 85-letnim dziadkiem Antonim, którzy osiedlili się w Stradomi tuż po wojnie. Państwo Koniarscy dochowali się czworga dzieci, z których w świat wyruszyła najmłodsza, pani Irena Biczyńska, mama Ewy. Kobieta osiedliła się w Sobótce, tutaj wychowała pięcioro dzieci, w tym najstarszą Ewę. Los okazał się dla dziewczyny bardzo okrutny, gdyż w wieku 10 lat straciła ojca, który zmarł nagle, mając dokładnie tyle samo lat, ile Rafał. Potem nie było jej w życiu łatwo, musiała rozstać się ze swoim pierwszym mężem. By odpocząć i nabrać sił po rozstaniu, a także by wesprzeć swoich coraz starszych dziadków, postanowiła wraz z Pamelą zamieszkać z nimi w Stradomi. Tutaj poznała Rafała a potem ułożyła sobie z nim życie. Na świecie pojawiła się Sara.

– Rafał był bardzo dobrym, spokojnym człowiekiem – mówi o swoim zięciu pani Irena. – Pomagał wszystkim dookoła, gdy trzeba było coś odremontować. Znał się na budowlance i nawet zamierzał założyć swoją firmę remontową. Kiedy ksiądz Robert Wardęcki poprosił o pomoc przy remoncie plebanii czy kościoła, zgłosił się pierwszy. To on wymienił wszystkie okna w obydwu budynkach i bezinteresownie pomagał przy ostatnim wielkim remoncie kościoła. – Nie było im z Ewą łatwo. On zbierał pieniądze na generalny remont naszego domu – mówi ze łzami w oczach pani Maria. – Chciał naprawić instalację elektryczną, wybudować łazienkę i urządzić dla swojej rodziny piętro. Nawet kable przygotował, leżą i czekają na zamontowanie – pokazuje drżącą dłonią babcia Ewy. – Lubiłam go – dodaje po chwili. – Oni byli zawsze w biegu, zapracowani. Rafał był też dobrym strażakiem. Pamiętam, jak cieszył się, że poniesie obraz Matki Boskiej. Był bardzo dumny ze swojej córeczki, gdy szła w tym roku do komunii św. Bardzo nam go brakuje.

Starsi ludzie mogą dziś liczyć na pomoc sąsiadów, którzy zaopiekowali się młodszą Sarą. Mama Ewy w poniedziałek wróciła do Sobótki. – Jestem spokojna – powiedziała odjeżdżając. – Zostawiam dzieci w dobrych rękach.

Nie tylko mieszkanki Stradomi i sąsiedzi zachowali się po ludzku, oferując swoją pomoc. Już loterię fantową zorganizowała Szkoła Podstawowa w Dziadowej Kłodzie, do której chodzi Sara. Także Sycowska Gospodarka Komunalna zaoferowała pomoc przy doprowadzeniu wody do domu państwa Koniarskich. Mieszkańcy domu nie mają niestety łazienki, brakuje kanalizacji, a potrzeby załatwiane są w wygódce. Pani Maria przekonuje, że pilna jest wymiana instalacji elektrycznej, gdyż obecna grozi zapaleniem. Natychmiast należy zamontować na zewnątrz skrzynkę z licznikiem, a na to, niestety, trzeba czekać. Dom pozbawiony jest też instalacji grzewczej, za ciepło odpowiada żeliwny i kaflowy piecyk. Sąsiedzi zamierzają pomóc zainstalować grzejniki i nowy piec. Dochód z loterii zorganizowanej w szkole w Dziadowej Kłodzie i pieniądze zabrane podczas sobotniego festynu oraz bezinteresowne zbiórki pieniędzy wśród sąsiadów pozwolą na wykonanie najpilniejszych prac w domu, na dokończenie tego, co zamierzał zrobić Rafał. Pojawił się też człowiek, który zadeklarował spłatę jednego z kredytów małżeństwa.

Dziś Ewa czuje się lepiej, przeszła poważną operację nogi, ma pomoc psychologiczną. Wspiera Ewę ksiądz Robert Wardęcki. W oleśnickim szpitalu cały czas odwiedzają Ewę znajomi. Wielu młodych ludzi zaangażowało się w akcję niesienia pomocy rodzinie Ewy – to małżeństwo było bardzo lubiane w okolicy. – Jestem wdzięczna wszystkim, którzy nie pozostawili mojej córki samej – mówi na koniec pani Irena. – Jej potrzebny jest teraz normalny powrót do życia.

Tutaj można wpłacać datki na rzecz Ewy i jej dzieci: Bank Spółdzielczy w Namysłowie Oddział Syców, nr konta 65 8890 0001 0032 9664 3009 0001, z dopiskiem Pomoc dla Ewy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sycow.naszemiasto.pl Nasze Miasto