MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Ponad setka seniorów z gminy Sękowa spotkała się w świetlicy w Męcinie Wielkiej przy pieczeniu prozioków. Co się jeszcze działo?

Halina Gajda
Halina Gajda
Męciński proziok - spotkanie seniorów z gminy Sękowa, 15 października 2022
Męciński proziok - spotkanie seniorów z gminy Sękowa, 15 października 2022 halina gajda
Wokół świetlicy w Męcinie Wielkiej roznosił się dzisiaj zapach dymu i pieczonych na blasze proziaków. Owszem, na spotkaniu seniorów, nie brakło innych smakowitości na stołach, ale to właśnie te niewielkie placuszki, prosto z blachy kamiennej kuchni cieszyły się największym powodzeniem.

Trzeba wiedzieć, że pierwsze wzmianki o tym przysmaku pochodzą sprzed mniej więcej stu pięćdziesięciu lat. Receptura przekazywana z pokolenia na pokolenia niewiele się zmieniła: mąka, jajka, maślanka, trochę cukru i soli, ale przede wszystkimprołza czy też proza, a po współczesnemu soda oczyszczona. Sztuka polega na szybkim „zarobieniu” wszystkich składników, rozwałkowaniu ciasta, pokrojeniu go na niewielkie kwadraty. Zresztą, kształt nie jest taki istotny – po prostu, jak komu w duszy gra, tak kroi. Później placuszki muszą lekko wyrosnąć w ciepłym miejscu. Najlepiej pod lnianą ściereczką. Piecze się je bezpośrednio na kuchennej blasze. Nie nazbyt gorącej, ale też nie nazbyt letniej. W sumie cały wypiek trwa kilka minut. Ciepłe, pachnące sodą z dodatkiem ziołowego masła smakują wyśmienicie.

- Samo pieczywo pojawiło się jako naturalna odpowiedź na chlebowe zapotrzebowanie, ponieważ niegdyś chleb piekło się raz w tygodniu, w uboższych domach tylko raz na dwa tygodnie. Zdarzało się zatem, że pieczywo kończyło się w domu przed terminem kolejnego wypieku. W ten sposób na kulinarnej scenie pojawił się proziak. Chleb, ale szybki, nie wymagający nastawiania zakwasu i dzięki temu możliwy do przygotowania w dosłownie półgodziny, był w stanie wykarmić głodnych domowników – czytamy w opisie Państwowego Muzeum Etnograficznego w Warszawie.

Sękowski, a w zasadzie męciński powrót do kulinarnych korzeni był pomysłem lokalnej społeczności. Buzujący w piecu ogień, zapachjedzenia, szansa na pogadanie z sąsiadem, którego dawno się nie widziało, śpiew, muzyka, żarty – wszystko to dawało poczucie wspólnoty. O muzyczną stronę zadbał Kazimierz Haluch z GOK w Sękowej. Porwał akordeon, a chwilę później okolica rozbrzmiewała głośnym i wspólnym "W moim ogródecku rośnie rózycka
Napój mi Maniusiu mego kunicka...". Sztandarowej dzieweczki, co zmierzała do laseczka też oczywiście nie mogło zabraknąć.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Napięcie wokół Tajwanu. Chiny rozpoczęły manewry

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gorlice.naszemiasto.pl Nasze Miasto