Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Prokurator, CBA i zastraszanie, czyli pranie brudów na sesji

DS
Mieczysław Kowalski usłyszał groźby pod swoim adresem
Mieczysław Kowalski usłyszał groźby pod swoim adresem Dawid Samulski
Radny Witold Szydełko chciał zohydzić burmistrzowi sesję, na której ten składał ślubowanie i udało mu się. Zasugerował Janowi Dżugajowi, że jest przestępcą, przy okazji jednak wyszło, że sam groził przewodniczącemu komisji strategii i rozwoju Mieczysławowi Kowalskiemu

Eskalacja słownych utarczek i wzajemnego prania brudów rozpoczęła się, gdy radni podejmowali uchwałę podnoszącą burmistrzowi wynagrodzenie o 390 zł. Przegłosowali ją 11 głosami za, przy 3 przeciwnych, ale wcześniej opozycyjny radny Witold Szydełko zdobył się na następujący wywód:
– Wyobraźcie sobie państwo, że jesteście właścicielami przedsiębiorstwa, które dyrektor doprowadził do bardzo wielkiej straty. Właściciele zmniejszają mu wówczas zarobki lub go wyrzucają. Jan Dżugaj swoim działaniem doprowadził gminę do wielkiej straty 600 tys. zł (tytułem zwrotu poniesionych nakładów na przystosowanie komunalnego obiektu do prywatnej działalności gospodarczej – przyp. red.) i z tego powodu CBA skierowało wniosek do prokuratury w związku z niedopełnieniem przez niego obowiązków służbowych.
Wypowiedź ta oburzyła szefa rady Stanisława Adamskiego: – Kiedy CBA złożyło wniosek do prokuratury? – dociekał. – Nie odpowiem na to pytanie. Czytałem o tym w gazecie, ale widziałem też dokumenty – usłyszał od Szydełki, który zarzucił burmistrzowi, że ten wprowadza radę w błąd, informując, iż to starostwo, jako współinwestor, jest winne chaosu komunikacyjnego w związku z rozkopaniem skrzyżowania Wielkopolska - Wrocławska - Ratuszowa. – Wszystko po to, żeby zwalić odpowiedzialność na osobę zupełnie niewinną, czyli na starostę powiatu – bronił swojego przełożonego (Witold Szydełko jest naczelnikiem wydziału komunikacji starostwa powiatowego w Oleśnicy – przyp. red.).
Jak zwykle opanowany, spokojny i ważąc każde słowo, głos zabrał wiceburmistrz Jan Bernacki: – Widzę, że niektórzy nie potrafią pohamować swojej rozpaczy z tak kompromitującego wyniku wyborów (Witold Szydełko przegrał z burmistrzem w I turze, osiągając wynik o 1573 głosy gorszy – przyp. red.) i próbują w związku z tym atakować burmistrza, czyli tego, który wygrał, rekompensując sobie w ten sposób swoje niedowartościowanie. W żadnej gazecie nie było napisane, że CBA przekazuje sprawę do prokuratury, by ta sformułowała zarzuty, więc pan kłamie. Pytanie tylko, w czyim interesie? Po drugie, nie padło żadne stwierdzenie obarczające starostę za chaos komunikacyjny, a więc znowu pan kłamie. Proszę czynić tak dalej, a będziemy pana punktować i dyskredytować jako radnego, który powinien stać na straży prawdy – zapewnił wiceburmistrz i kontynuował: – Jeżeli mówi pan o jakichś oskarżeniach, to trzeba mieć na ten temat wiedzę. Jeżeli pana dwóch pryncypałów coś panu podpowiada, to niech chociaż nie mija się z prawdą. Proszę ich o to zapytać. Jednego bezpośredniego przełożonego, a drugiego, który rozwieszał panu plakaty. Jednego, który zadecydował o tym, że gminie Twardogóra nie zostanie przyznana obsługa lekarska, tj. karetka pogotowia, i drugiego, który głosował za tym, aby obiekt gminy wydzierżawić firmie Credo.
– Z firmą tą jest jeszcze więcej problemów, m.in. zaniżonego czynszu, zatrudnienia córki burmistrza, a uchwała rady była bezprawna, bo rada w ogóle nie miała prawa się w tej kwestii wypowiadać – ponownie głos zabrał Witold Szydełko, na co Jan Dżugaj odparł: – Nie wiem, dlaczego niektórzy są tacy ślepi i głusi? Na ostatniej komisji powiedziałem, że trzeci partner, czyli starostwo, nie wpłacił swoich pieniędzy i to wszystko. Na nikogo nie narzekałem. A co do Credo, jeśli nie dopełniłem obowiązków, powinienem ponieść karę i niech to będzie koniec dyskusji – zaapelował burmistrz. – Między 10. a 21. listopada nikogo nie oczerniałem, nie opluwałem, na nikogo nie donosiłem i nie szukałem haków. Każda złotówka na moje wynagrodzenie przynosi gminie 72 zł pozyskanych środków, dlatego mieszkańcy to docenili i pozytywnie zweryfikowali moją pracę. Nie będę się z nikim boksował, bo tutaj przez 10 lat, z inicjatywy małego z Goszcza i innych ludzi, m.in. szefa 2002, tyle było prokuratorskich postępowań, tyle wynoszenia akt, że tylko ja i pracownicy tego urzędu to wiedzą. Jeśli jestem winny powinienem ponieść karę – powtórzył szef gminy.
Stanisław Adamski: – Radny Piotr Kozioł dostał już czerwoną kartkę za to perfidne i prowokacyjne wystąpienie w gazecie. Nigdzie tam nie ma, że prokuratura czy CBA coś wszczęły. Jest za to „radny Piotr Kozioł doniósł”. Na Adamskiego, na burmistrza, donosił na wielu innych, za co mieszkańcy mu podziękowali. Nie chcemy takich donosicieli. Chcemy na tej sali mówić o rozwoju naszej gminy, a nie o hakach, o CBA czy prokuraturze – przewodniczący podniósł głos. Chwilę później cofnął się do 2002 roku. – Wtedy to wszystko się zaczęło i trwa do dzisiaj. Filar z Grabowna Wielkiego, którego już tu nie ma i z czego bardzo się cieszę, stał przed lokalem PKW i wzywał do referendum, żeby odwołać burmistrza. Straszył, że Twardogórę szczury zjedzą. Dostali co niektórzy po łapach, ponieważ nie wolno używać kłamstw dla osiągnięcia jakiegoś celu. Nie można wmawiać opinii publicznej, że hala jest niepotrzebna, że lodowisko jest złe, czy basen, którego w zeszłym sezonie skorzystało blisko 30 tys. osób. Nie mogę się z tym pogodzić – oświadczył przewodniczący, po którego wypowiedzi znów powrócił temat wyborów.
– Jeśli chodzi o plakaty, to osobiście widziałem jak samochodem z urzędu pańscy ludzie rozwieszali panu plakaty, m.in. strażacy – przekonywał Witold Szydełko.
– To, co pan teraz powiedział, będzie podstawą, żeby się pan znalazł w sądzie – odpowiedział mu burmistrz, nie kryjąc, że podczas swoich 20 lat pracy w lokalnym samorządowcem jeszcze nie widział, żeby radny groził przewodniczącemu największej komisji - strategii rozwoju.
– A po jej ostatnich obradach Witold Szydełko podszedł do Mieczysława Kowalskiego i pogroził mu: „Uważaj, bo będziesz żałował”. To wyraz bezsilności i bezradności. Jeśli osądzasz pan kogoś, to popatrz najpierw na siebie – radził Szydełce burmistrz, dodając: – Nie wyobrażam sobie, żeby w moim gabinecie było dwoje drzwi dla interesantów. Główne dla tych normalnych, a boczne może dla tych z koniaczkiem? Nie wyobrażam też sobie, aby trzymać nogi na biurku w obecności moich pracowników – kręcił głową burmistrz.
Mieczysław Kowalski zaznaczył, że nie pozwoli na próby dezorganizacji pracy komisji strategii i rozwoju, sprecyzował też, że Szydełko zagroził mu słowami: „Jeżeli nie zmienisz postępowania wobec mnie, to pożałujesz”. Autentycznie się bałem – przyznał na sesji, chwilę później posługując się cytatem Gogola: „Radę, którą dajesz innym, najpierw zastosuj u siebie”. – Dlatego nie będę nikomu nic radził, ale nie wróżę tej radzie dobrej współpracy – powiedział.
Oklaskami przysłuchujący się piątkowym obradom nagrodzili pierwsze wystąpienie radnego debiutanta Przemysława Paprockiego:
– Kandydowałem do rady po to, żeby coś dla tej gminy zrobić i mało mnie interesuje wyciąganie brudów sprzed ośmiu lat. Ponadto uczono mnie, że dopóki nie ma wyroku skazującego, to obowiązuje zasada domniemania niewinności, czyli każda osoba jest niewinna wobec przedstawianych jej zarzutów, dopóki wina nie zostanie jej udowodniona – wyjaśnił.

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sycow.naszemiasto.pl Nasze Miasto