Z liderem drugiej ligi siatkarze Rośka zmierzyli się nie we Wrocławiu, lecz w Brzegu Dolnym. Burza znacznie lepiej radzi sobie pod względem sportowym niż organizacyjnym. Nie jest tajemnicą, że w każdej chwili ten zespół praktycznie może się rozpaść.
- Trudno mi oceniać, jaki wpływ na ich postawę miał fakt rozgrywania meczu w praktycznie obcej hali. Kłopoty organizacyjne? Burza ma je nie od dziś i dotychczas nie przegrywała spotkań z tego powodu - powiedział nam Paweł Ciemny, trener naszych siatkarzy.
W to, że Rosiek może pokonać Burzę, wierzyli chyba tylko najwięksi optymiści. Trzy dni wcześniej, w środę, sycowianie zmierzyli się na własnym parkiecie z rezerwami Skry Bełchatów. Goście łatwo zwyciężyli 3:0, choć dwa sety wygrali na przewagi.
- Niech nikogo nie zmylą wyniki poszczególnych setów. Zagraliśmy beznadziejne zawody, jedne z najsłabszych w sezonie. Nawet gdyby udało nam się wygrać którąś z partii, to jestem przekonany, że w środę byłby to szczyt naszych możliwości. Przeciwnik bezwzględnie wykorzystał naszą wyjątkowo kiepską dyspozycję - przyznał Ciemny.
Co zatem sprawiło, że w trzy dni sycowianie przeszli taką metamorfozę?
- Zawodnicy poważnie przemyśleli swoje błędy i postawę w meczu ze Skrą. Nie obyło się bez rozmów wewnątrz drużyny. Efekt przyszedł sam. Pokazaliśmy, że można wygrać nawet z liderem, na jego terenie - mówił trener Rośka.
Siatkarze z Sycowa od początku spotkania spisywali się bardzo dobrze. Kluczowymi elementami były: skuteczna zagrywka, dobre ataki Raniszewskiego i Sobieraja, poprawne przyjęcie oraz mądra postawa na rozegraniu Krasia. Pierwszego seta Rosiek wygrał 25:21. W drugim zanosiło się na jeszcze łatwiejsze zwycięstwo, bo sycowianie prowadzili 24:17. Wtedy w polu zagrywki stanął jednak Janczak i dzięki niemu Burza zbliżyła się na zaledwie jeden punkt (24:23). Na szczęście kolejna akcja Rośka zakończyła się powodzeniem i w meczu było już 2:0. Wrocławianie w następnym secie rzucili się jednak do ofensywy i udało im się wygrać trzecią partię do 20. Najbardziej wyrównany był czwarty set, którego losy ważyły się do samego końca. Dobra gra sycowian znalazła swoje odbicie w końcowym rezultacie - 27:25 i zwycięstwo w meczu 3:1.
- Bardzo się cieszymy z wygranej, ale szczerzę mówiąc, zamienilibyśmy ją na zwycięstwo za trzy punkty z Rząśnią, bo ten zespół gonimy w tabeli. Musimy dalej wierzyć, że nam się uda, chociaż sytuacja jest, delikatnie mówiąc, trudna. Rząśnia gra coraz lepiej, a my nie zależymy już tylko od siebie - stwierdził Ciemny.
W następnej kolejce Rosiek podejmie u siebie zajmującą piąte miejsce w tabeli Bzurę Ozorków (sobota, godz. 18). - Musimy wygrać, bo cały czas podkreślamy, że interesuje nas miejsce w czwórce, a tak naprawdę to niewiele nas dzieli od strefy zespołów walczących o utrzymanie w lidze - zakończył Paweł Ciemny.
Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?