Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Syców: Jakie papierosy paliliśmy za PRL-u?

Dawid Samulski
Do bezkonkurencyjnych należały ponoć kubańskie Partagasy. Porażały swą mocą i od innych różniły się tym, że były pakowane filtrem do dołu.

Poza tym ich filtr był tak zbity, że trzeba było siły, żeby wciągnąć cokolwiek. Partagasa zwykle paliło się w dwie osoby, gdyż samodzielne wypalenie większej liczby tych fajek skutkowało ekstremalnymi doznaniami. Wytrawni wówczas palacze wspominają, że Partagasy mogły się równać tylko z dwa razy ugaszonym Mazurem lub Ekstra Mocnym bez filtra.

A o to, co o markach papierosów, które były w sprzedaży za Polski Ludowej, piszą obecnie internauci:

476: Papieroski produkcji wietnamskiej, o niecodziennym aromacie. Krążyły pogłoski, że do papierosów dodawane były włosy Wietnamczyków, co miało tłumaczyć ten dziwny odór. Nazywane popularnie "napalmami".

8 i pół: W początkowym okresie stanu wojennego weszły na rynek papierosy z filtrem o nazwie "8 i pół" (białe opakowanie z granatowym napisem), które miały podobne walory jak Sporty, a może nawet lepsze. Nie cieszyły się jednak taką renomą jak Popularne wskutek rozpowszechnienia plotki, że są to papierosy dla milicjantów, ponieważ nazwa określała edukacyjną karierę każdego z z nich (podstawówka plus półroczny kurs milicyjny).

Arberie: Papierosy albańskie zalegające w kioskach nawet w najtrudniejszym dla palaczy okresie. Duszące i bez odpowiedniej mocy. Nie dały się „ciągnąć”. Palone z przymusu z wyraźnym wstrętem.

Carmeny: Papierosy eleganckie, wyraźnie dłuższe od pozostałych, pakowane w czerwony papier z białym napisem Carmen, foliowane. Traktowane z pogardą przez klasę robotniczą ze względu na cenę, niepotrzebny filtr (czasem obrywany) i ból głowy, który wywoływały. W jednym z komiksów Kpt. Żbik demaskuje przestępcę palącego papierosa – „Robotnik ... i Carmeny pali?!..” W latach 70. w środowiskach podwórkowych krążyła plotka, że Carmeny są opiumowane.

Caro: Bardzo lubiane papierosy. Początkowo w niebieskich potem w czerwonych opakowaniach z centralnie umieszczoną dużą literą C. Dość trudne do upolowania z uwagi na swoją popularność.

Damskie: Z głową kobiety na burym tle i napisem na ciemnozielonym pasku. Papierosy z tekturowym ustnikiem. Papierosy Damskie i Płaskie były pakowane tak samo jak Dukaty.

Drava: Jugosłowiańskie - "ekstra Drava - sucha trawa".

Dukat: Początkowo złoty dukat na pudełku potem kolorowe trójkąty. Ale jeszcze wcześniej były sprzedawane w pudełku z tekturki w czerwonym kolorze, z żółtym napisem Dukat i sygnaturą Wrocławskiej Wytwórni Papierosów. Pakowane po 12 szt.

DS
: Popularnie nazywane "sedesami". Podobnie jak Alberie, nie cieszyły się uznaniem, chociaż były już bardziej tolerowane. Na opakowaniu niebieska kotwica. Za słabe, za wilgotne, za duszące, ciężkie do ciągnięcia.

Dukaty: Były spłaszczone i pakowane w płaskie pudełka zawierające 10 sztuk, co czyniło je łatwymi do schowania w kieszeni uczniowskiej.

Extra Mocne: "Emersony", "schabowe", papierosy dla prawdziwych twardzieli. Występowały w wersji z filtrem i bez filtra (schabowy z kością i bez kości). Mniej doświadczonego palacza ścinały z nóg, często wywołując torsje. Bardzo poszukiwana marka ze względu na swoje parametry: stosunek mocy do ceny.

Femina: Ciemnoniebieskie pudełko, papierosy luksusowe, chyba czeskie, z filtrem. Wykonane z korzeni roślin tytoniowych, które pachniały jak nostrzyk.

Giewonty: Papierosy początkowo bez filtra, potem również z filtrem. Śmierdziały jeszcze przed zapaleniem. Nie cieszyły się uznaniem palaczy. Opakowanie z szorstkiego papieru (zżółkłego jakby ze starości) z centralnie umieszczoną śnieżynką ewentualnie biało-czerwona grafika stylizowanego górskiego szczytu - biały trójkąt na czerwonym tle. Wcześniej widoczek Tatr, potem głowa górala w kapeluszu z piórkiem na żółtym tle, a ostatecznie ta charakterystyczna śnieżynka. Jak w większości papierosów w tym czasie, zamiast sreberka papier.

Grunwaldy: Małe płaskie kartonowe pudełeczko z białym wieczkiem ozdobionym jakimś niebieskim motywem militarnym, wieczko odchylane do góry, pudełeczko jak na order. Papierosy bez filtra, dość krótkie, spłaszczone, ułożone jak sardynki. Znaleziony pojedynczy cały egzemplarz pod talerzem gramofonu Bambino dał się wypalić ze smakiem.

Junak: Siekiera! Po 10 sztuk, opakowanie z burego papieru z niebieskim niewyraźnym nadrukiem, rozpadające się w kieszeni. Po wszystkich się pluło drobinami tytoniu. W podobnym stylu utrzymane były papieroski Mazur.

Kapitan: W niebieskich, twardych pudełkach (dostępne też były w miękkich paczkach). Pojawiły się na rynku chyba około roku 1992. Na środku pudelka było białe kółko, a w nim czarny cień głowy faceta w czapce kapitana morskiego. To były chyba pierwsze papierosy, które miały konkurować z "zachodnimi fajkami".

Klubowe: Dość popularna marka. Opakowanie z białego, a właściwie kremowego, papieru fatalnej jakości z czerwonym napisem Klubowe. Swój renesans przeżywały w okrasie stanu wojennego i papierosów na kartki. Czasami do kupienia były luzem w półmetrowych kawałkach. Klubowe dzieliło się jeszcze na podgatunki, te z wytwórni w Augustowie i z fabryki w Radomiu. Augustowskie były o niebo lepsze i smakowo i jakościowo, co i tak nie warunkowało trafienia na paczkę zrobioną ze zmiotek poprodukcyjnych.

Lotnik: Niebieski rysunek samolotu dwusilnikowego prawdopodobnie Li-2 , emblemat nie odżałowanej Ligi Lotniczej i hasło "Lotnictwo w służbie pokoju".

Łódzkie: Papieroski pojawiły się w połowie lat 80. Biało-czerwone, papierowe opakowanie, utrzymane w skromnej, a nawet surowej stylistyce. Zaliczane do papierosów "lekkich". Bibułka użyta do produkcji Łódzkich przepuszczała powietrze bokiem i każda porcja nikotyny była mocno rozrzedzona powietrzem otaczającym. Nie wiadomo, czy efekt był zamierzony, ale możemy uznać Łódzkie za prekursora dzisiejszych lightów. Miały jeszcze tą właściwość, że były bardzo mocno nabite i przed rozpoczęciem palenia należało zmiętolić nieco w palcach, usunąć kołki jeżeli było to możliwe i nadmiar tytoniu wykruszyć. Proces ten zwany "wykruszaniem", poprzedzał palenie większości polskich papierosów. Nieumiejętne "wykruszanie" mogło doprowadzić do zniszczenia papierosa przez rozklejenie bibułki lub przebicie jej przez ukryte w tytoniu kołki.

Marlboro: Papierosy superelitarne, jedyne produkowane w Polsce na zachodniej licencji, drogie i do kupienia tylko u szatniarza. Publiczne palenie Marlboro ściągało wzrok zawistników. Dodatkowo można było spotęgować wrażenie przez postukiwanie paczką w kawiarniany stolik. Paczka Marlboro wsunięta do kieszeni kierownika sklepu czy innej instytucji, działała cuda.

Marsy: Konkurowały ze "stołkami".

Mazury: Mocne papierosy pakowane w miękkie opakowania po 10 i 20 sztuk, opakowanie białe z chyba zielonym napisem Mazur. Stylistyka bardzo podobna do Sportów.

MDM: Świecznik na tle budynku MDM-u, potem tylko litery MDM na zgniło-zielonym tle. Literka "d" zamiast brzuszka posiadała czerwone kółeczko.

Mentolowe: Kobiece Sporty. Bez filtra, zielona miękka paczka, zaklejona celofanem, żeby mentol się nie ulatniał. Ciężkie, ostre, droższe od Sportów.

Mewy: Bardzo aromatyzowane papieroski, przypominające zapachem tytoń fajkowy.

Mocne: Krótkie papierosy z filtrem w papierowym miękkim opakowaniu. Na białej paczce widniała ogromna litera M która składała się z poprzecznych biało-czarnych pąsów. Poniżej litery M były małe, czerwone literki "ocne" które dopełniały nazwy. Nazwa była całkowicie usprawiedliwiona, ponieważ papierosy posiadały zadowalającą moc i były wystarczająco gryzące. W latach 90. święciły prawdziwy triumf, zyskując rzesze zwolenników. Jedyne papierosy tak podłego gatunku, które doczekały się reklamy prasowej.

Nysa: Ze statkiem morskim o nazwie Nysa.

Opal: Pojawiły się z okazji manewrów wojsk Układu Warszawskiego Opal 87

Piast: Białe, miękkie opakowanie ze złotą koroną trójpałkową.

Płaskie: Miały ustnik a nie filtr. Zniknęły ze sprzedaży w połowie lat 70.

Popularne: "Popularesy", "killersy", "gwoździe", następcy Sportów o podobnych walorach smakowych. Bez filtra, z wszelkimi tego konsekwencjami. Te papierosy stanowiły deputat tytoniowy w Wojsku Polskim dla żołnierzy służby zasadniczej. Najczystszą, koneserską odmianą Popularnych były tzw. prawdziwki czyli augustowskie Popularne.

Radomskie
: Palone przez desperatów, okrutnie śmierdzące, nafaszerowane „kołkami” i innym rupieciem. Potrafiły wypalić się bokiem do samego filtra nie naruszając pozostałej części bibułki. Często podczas palenia tworzyły efektowną miotełkę, czasami coś w nich strzelało wyrywając kawałki tytoniu. Podobne atrakcje występowały i w innych gatunkach, jednak o wiele rzadziej.

Silezje: Granatowe opakowanie z wielką białą literą „S”.

Sporty: Najbardziej popularne papierosy PRL-u (najtańsze, cena 3.50 zł). Bez filtra. U palacza wyrabiały odruch ciągłego plucia spowodowany koniecznością wypluwania przeróżnych drobiazgów pozostających w ustach. Wydzielały charakterystyczny swąd kładzionego asfaltu. Wielu polskich emigrantów palących na obczyźnie Sporty miało z tego powodu masę nieprzyjemności, jak zwolnienie z pracy za używanie narkotyków czy kary za uruchamianie systemów przeciwpożarowych. Sprzedawane także w paczkach po 10 szt.

Starty: Drugie wcielenie Sportów. Papierosy utrzymane w podobnym reżimie technologicznym, zachowujące wszelkie parametry swoich poprzedników, jednak traktowane gorzej i wciąż konfrontowane z niedostępnymi już Sportami. Zmiana nazwy była spowodowana wzrostem świadomości społecznej decydentów, którzy dopatrywali się w nazwie Sport pewnych sprzeczności z produktem - jak się to wtedy mówiło "nazwa nie licowała..." .

Stołeczne: "Stołki". Po zniknięciu z rynku Caro objęły prymat wśród najbardziej lubianych papierosów. Ciemnoniebieskie opakowanie z centralnie umieszczonym żółtym księżycem czy słońcem, w który wpisany był kontur starówki z Kolumną Zygmunta.

Syrena: Na pudełku stylizowany rysunek syrenki na białym tle i napisem na żółtym pasku. Papierosy z czerwonym filtrem.

Wiarusy: Papierosy, które wsławiły się tym, że jako pierwsze były sprzedawane w miękkim i twardym opakowaniu. Opakowanie biało-czerwone z rysunkiem skrzyżowanego oręża. Domieszka bułgarskiego tytoniu.

Wawele: Coś jak Grunwaldy tyle, że bardziej luksusowe, dłuższe, w większym pudełku.

Wisła: Białe pudełko z brązowym rysunkiem dwóch żaglówek na Wiśle.

Wrocławskie: Eleganckie, płaskie, kartonowe pudełeczko - ciemnoniebieskie, z którego wysuwało się jak szufladkę wnętrze z 20 sztukami.

W-Z: Sztywne pudełko z utrzymanym w brązowym kolorze rysunkiem trasy W-Z od strony mostu na Wiśle. Wydane z okazji oddania do użytku trasy.

Yugo: Zwane "jugolami", palone w szkolnych toaletach, dostarczały niezapomnianych przeżyć. Cena 40 zetów. Często palone przez młodzież z wyrachowania. Były na tyle śmierdzące, że nikt ich nie podbierał i nie "sępił". Yugo było reklamowane hasłem "kto pali Yugo, umrze niedługo".

Zefiry: Zwane były "wiatrakami". To jedyne papierosy mentolowe, palone głównie przez kobiety. Po oderwaniu filtra tolerowane również przez bardziej konserwatywnych palaczy. Zielone opakowanie.

Żeglarz: Z płynącym po morzu jachtem w przechyle, miękkie opakowanie.

Paliłeś za młodu Partagasy, Ligerosy, kultowe Mazury czy inne fajki, których już nie ma w sprzedaży? Podziel się z nami swoimi doświadczeniami. Napisz, gdzie w Sycowie kupowałeś swoje ulubione papierosy i czy z ich nabyciem były wówczas jakieś kłopoty?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sycow.naszemiasto.pl Nasze Miasto