Po raz ostatni rozmawialiśmy z nią ponad 2 lata temu. Oto, czego się dowiedzieliśmy podczas krótkiej wizyty w jej domu przy al. Nad Wałem.
Gdy wybuchła II wojna światowa, skończyła 15 lat. W Grodnie, gdzie się urodziła, spędziła dzieciństwo, ale okupacja zastała ją już w centralnej Polsce - dokładnie w Jędrzejowie koło Kielc.
Najpierw przez trzy lata studiowała we Wrocławiu geografię, a potem zrobiła 1,5-roczny kurs magisterski ze specjalizacją kartograficzną. Na początku pracy w Sycowie uczyła w dzisiejszej SP nr 2, a po roku, aż do emerytury, w liceum. Przez 25 lat pracy w tej placówce jej dyrektorem był Zdzisław Galewicz, którego bardzo sobie ceniła. Klasy, których była wychowawczynią, pani Walentyna zawsze traktowała jak rodzinę. - Dzięki temu czułam, że uczniowie mają do mnie zaufanie - mówiła.
Pierwsze dni rozbratu ze szkołą były dla niej najtrudniejsze. Wstawała rano, ale nie szła, jak zwykle, do liceum, tylko do parku, aby nie słyszeć dzwonka. Serce jej się krajało, kiedy widziała wychodzącą ze szkoły młodzież. Do końca tęskniła za szkołą, brakowało jej towarzystwa młodzieży, do której była przyzwyczajona. Na pytanie, czy szybko minęły jej lata pracy w liceum, odpowiadała: „Za szybko” i żałowała, że tak pospiesznie zdecydowała się przejść na emeryturę.
echodnia.eu W czerwcu wybory do Parlamentu Europejskiego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?