Ofiarą takiego procederu padł między innymi Michał Ratajczak z Sycowa, który został zaatakowany przez dwóch zakapturzonych wyrostków 19 stycznia około godz. 21.30 na ulicy Kościelnej, tuż przy bocznym wejściu do Centrum Kultury. Szedł sam, w kierunku osiedla na ul. Matejki. Miał tylko plecak, a w nim portfel z niewielką kwotą pieniędzy. Słyszał, że za nim ktoś idzie. Mniej więcej na wysokości liceum usłyszał, że ten ktoś idzie coraz szybciej, zaczynając podbiegać.
– Nie zdążyłem się nawet odwrócić, gdy na twarzy poczułem gaz pieprzowy, a na ramieniu szarpnięcie za plecak. Jeden z napastników przewrócił mnie na ziemię, zaczęliśmy się szarpać, ale torby nie udało mu się wyrwać, mimo że wyleciały z niej dwie butelki piwa i, jak się później okazało, także portfel, którego sprawcy nie zauważyli. Nie odzywając się do siebie nawet słowem, z pustymi rękami za chwilę pobiegli w kierunku zawodówki. Może dlatego, że stawiałem im opór i głośno wołałem o pomoc – zastanawia się Michał Ratajczak i pokazuje lekko pokaleczoną rękę. – To zwykłe tchórzostwo w ten sposób okradać bezbronnych ludzi. Gazem, od tyłu, w kilku na jednego – Michał puka się w czoło.
Na szczęście tuż po zdarzeniu zachował przytomność umysłu i pobiegł do jednego z domów naprzeciwko Centrum Kultury, gdzie natychmiast udzielono mu pomocy medycznej i wezwano policję.
– Stróże prawa zjawili się po jakichś 10 minutach, pojeździliśmy trochę po okolicy, ale sprawców już nigdzie nie było – relacjonuje mieszkaniec Alei nad Wałem.
Jeszcze dzień po przykrym dla niego incydencie, kiedy rozmawiał z nami w redakcji, czuł w nosie i w ustach zapach pieprzu. Ponieważ gaz pieprzowy nie należy do paraliżujących, nie jest sklasyfikowany jako broń, więc w Polsce może go kupić każdy.
– Pół Europy zjeździłem i nic mnie przykrego nie spotkało, więc nigdy bym nie przypuszczał, że w swym rodzinnym małym miasteczku, czyli tak naprawdę pod domem, po raz pierwszy w życiu ktoś będzie próbował mnie okraść. I to do tego w tak perfidny sposób – Michał kręci głową.
Są ferie i się nudziłem
Kolejną ofiarę sprawcy, najprawdopodobniej należący do jednej grupy, upatrzyli sobie 4 lutego, w zeszły piątek. Była to kobieta, która około godziny 7 rano szła do pracy w sycowskiej fimie Lech-Pol. Tym razem obyło się bez gazu, a torebkę usiłowała jej wyrwać młoda napastniczka. Gdy mieszkanka Sycowa stawiała opór, próbując się bronić, młoda złodziejka wycofała się jednak i uciekła.
Parę godzin później, wraz ze swoim kolegą, wpadła w ręce miejscowej policji. Siedziała wraz w rynku, w samochodzie marki Volkswagen Golf, bez tablicy rejestracyjnej.
– Ona to 17-letnia Hanna D. - mieszkanka Kobylej Góry, on z kolei to Dawid D. - dwa lata starszy mieszkaniec Kuźnicy Myślniewskiej – informuje Mariusz Kramarz, komendant Komisariatu Policji w Sycowie.
W ich aucie znaleziono trzy dowody osobiste, ustalonych już, ofiar kradzieży, dwa telefony komórkowe i inne dokumenty. Podczas przesłuchania przyznali się do siedmiu kradzieży poprzedniej nocy w Ostrzeszowie i na terenie powiatu kępińskiego. Na pytanie jednego z policjantów, dlaczego kradł, Dawid D. odpowiedział: – Są ferie i się nudziłem.
Zatrzymany też został kolejny podejrzany o udział w opisywanych kradzieżach mieszkaniec Kobylej Góry. 17-letni Dominik W. na razie nie przyznaje się jednak do winy.
W zeszły poniedziałek w Sycowie widziano również mężczyzn narodowości romskiej usiłujących sprzedawać „lewe” piły spalinowe – nie dajcie się państwo nabrać na ten numer – apeluje Mariusz Kramarz.
Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?