Od kilku tygodni stada kilkudziesięciu saren żerują na polu przy skrzyżowaniu Szosy Kępińskiej i obwodnicy Sycowa. W minioną sobotę sarenka odwiedziła kilka posesji przy ulicy Daszyńskiego. Sycowianie, którzy ją przygarnęli, opowiadają, że była osłabiona i ledwo trzymała się na nogach. - To skutek wygłodzenia i odwodnienia - oceniają myśliwi, opiekunowie zwierzyny leśnej. Sarenka, niestety, nie przeżyła.
Co należy uczynić, gdy takie zwierzę pojawi się koło naszego domu? Henryk Sałek, myśliwy z sycowskiego Koła Łowieckiego Hejnał, ostrzega, że dzikiego zwierzęcia nie należy przygarniać i zamykać. - Taką sarenę trzeba zostawić, ona wróci na swój teren, na którym zawsze przebywała - tłumaczy. - Kiedy zamykamy dorosłe dzikie zwierzę, ono przeżywa potężny stres - podkreśla. Zwierzęta coraz intensywniej szukają wody i pożywienia. Dziki i lisy potrafią pić wodę w postaci śniegu, sarny, niestety, nie.
Henryk Sałek, wraz z kolegą, utworzyli karmnisko za garażami przy ulicy Mickiewicza, bo tam, w wysokiej trzcinie koło Młyńskiej Wody żyją sarny i bażanty. Sarna jest typem zwierzęcia miejscowego, które trzyma się swojego rejonu. Jest płochliwa, ma pamięć fotograficzną i na każdą nowość pojawiającą się w jej otoczeniu reaguje nieufnością.
Tegoroczna, pierwsza od kilkunastu lat wyjątkowo sroga zima, a co za tym idzie, brak pokarmu i zamarzająca woda powodują, że zwierz podchodzi bliżej domów. Najczęściej jednak sarny spotykamy w rudlach, dużych skupiskach, w których jest im łatwiej przeżyć. Dziki, daniele i jelenie radzą sobie dobrze, lis po śniegu porusza się zwinnie, borsuki śpią, a sarnom nawet poruszanie się przychodzi z ogromnym trudem. Dlatego dobrze jest, gdy odśnieżone są drogi leśne w pobliżu paśników, do których zwierzyna jest przyzwyczajona i podchodzi bez stresu. Takich paśników w naszym regionie jest tyle, ilu w kole jest myśliwych selekcjonerów.
Także ptaki wymagają większej uwagi zimą. Bażantom warto wysypywać zboże zmieszane z plewami a nawet piaskiem. Pan Henryk opiekuje się wraz z Stanisław Sęktasem paśnikiem położonym w pobliżu arboretum, a z Józefem Moskwą karmnikiem na Myszyńcu. Nie bez trudu dojeżdża się do paśnika. Pan Henryk przywiózł ze sobą siano, zboże i skorupki po jajkach dla dzików. To ostatnie jest sprawdzonym patentem na dostarczanie zwierzynie wapna. Pokarm można zostawiać pod świerkami. Ziarno przykrywa się sianem. W tym roku do paśników dostarczono większą niż zwykle ilość pokarmu. W Kole Hejnał wyczerpały się już zapasy, dlatego myśliwi planują zakup pożywienia.
Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?