Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Syców: Tysiące godzin w przestworzach

Dawid Samulski
Z Jeanem-Michelem Jarrem. Drugi z prawej - Krzysztof Puchalski
Z Jeanem-Michelem Jarrem. Drugi z prawej - Krzysztof Puchalski Archiwum
Na lotnisku w Smoleńsku lądował 16 godzin po katastrofie, Muammara Kaddafiego widział z 6 m., a z Jeanem-Michelem Jarrem rozmawiał wielokrotnie. O pasjach i przygodach Krzysztofa Puchalskiego można by napisać książkę.

Hobby, z którego znany jest niemal w całej Polsce, stanowi bogata kolekcja autografów. Pisaliśmy o niej przed trzema laty, do pozytywnie zakręconych zaliczył Pana Krzysztofa również Teleexpress. Od tamtego czasu kolekcja znacznie urosła i dziś liczy już ponad 4 tysiące autografów. Najcenniejszy, według zbieracza, jest Bułata Okudżawy i większości innych znanych ludzi, którzy już nie żyją.
Krzysztof Puchalski to człowiek stąd. Pochodzi ze Szczodrowa, do niedawna mieszkał w Bukowinie Sycowskiej, a rok temu, żeby mieć bliżej do pracy we Wrocławiu, przeprowadził się do Oleśnicy. Zawsze z uśmiechem powtarza, że jako inżynier lotnictwa częściej niż zwykły śmiertelnik bywa bliżej boga. – Człowiek sobie musi od czasu do czasu polatać – żartuje w nawiązaniu do kultowego filmu „Wniebowzięci”.
W powietrzu spędził ponad tysiąc godzin, więc strach mu nie towarzyszył, kiedy siedział w kokpicie saaba 340, lądującego w Smoleńsku, w nocy po katastrofie prezydenckiego samolotu. – O strachu można mówić wtedy, gdy leci się w górach i jest mgła – przyznaje.
We wspomnianym saabie, który wysadził pasażerów w Witebsku na Białorusi, leciał m.in. Jarosław Kaczyński, aby zidentyfikować ciało swego brata. Przybity, załamany, jakby nieobecny. Jeszcze coś Panu Krzysztofowi utkwiło w pamięci z tamtego dnia. – Wszędzie w powietrzu czuć było zapach spalenizny.
Muammara Kaddafiego widział we wrześniu 2009 r. na obchodach 40. rocznicy rewolucji libijskiej. Firmę transportową, w której pracuje, wynajęli organizatorzy tego show, by sprawnie i szybko przemieszczać się po Libii.
– Takiego imprezy, to w życiu nie widziałem. Sztucznie ognie, galopujące konie, setki drogich aut, czołgi - czego tam nie było – łapie się za głowę. – Na lotnisku Kaddafi przeszedł obok nas i powiedział do wiwatującego tłumu: „Dopóki jestem u władzy, żaden amerykański samolot nie wyląduje na tej ziemi” – Pan Krzysztof zapamiętał. – Dostrzegłem to szaleństwo w jego oczach. Wyglądał dokładnie jak tutaj – przynosi całostronicowe zdjęcie z jednej z gazet. Ma też inne, które dyktatorowi zrobił kapitan jego załogi.
Na jednym z tych najnowszych widać całą załogę stojącą przed samolotem w towarzystwie Jeana-Michela Jarre’a. – Podczas swej ostatniej trasy koncertowej leciał z nami do Sofii, Zagrzebia, Kijowa, Kaunas, Moskwy, Sankt Petersburga i Turku w Finlandii. Zaliczyłem wszystkie te koncerty i oczywiście nie omieszkałem wziąć autografu – pokazuje. Muzyk wydał mu się człowiekiem ciepłym i sympatycznym. – Opowiadał nam o swoich spotkaniach z papieżem Janem Pawłem II oraz z Lechem Wałęsą.
Podstawowym zadaniem Krzysztofa Puchalskiego jest tak przygotować samolot, aby był sprawny i w każdej chwili gotowy do lotu. Przeglądy i tankowanie także należą do jego obowiązków.
– Bo to jest tak, że każdy typ samolotu ma swoją filozofię i my musimy ją poznać, żeby dowiedzieć się, co go „boli”. Między innym dlatego zawód mechanika to powołanie - musisz być dostępny 24 godziny na dobę – nie ma wątpliwości.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sycow.naszemiasto.pl Nasze Miasto