Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Syców: Zabił mi syna i jest na wolności

Dawid Samulski
Marian Mirek pokazuje zdjęcie syna. Jedno z niewielu, jakie posiada
Marian Mirek pokazuje zdjęcie syna. Jedno z niewielu, jakie posiada Dawid Samulski
– To pijany rowerzysta idzie do kryminału, a on jest na wolności. Mimo że też był naprany, gdy spowodował śmiertelny wypadek, w którym zginął mój syn – nie potrafi zrozumieć Marian Mirek ze Stradomi Wierzchniej

Czy dlatego, że jest wojskowym, a do tego myśliwym, i ma znajomości? – pyta ze łzami w oczach, przeglądając zdjęcia Krystiana - chyba jedyne pamiątki, jakie zostały mu po synu. Gdyby żył, 16 maja skończyłby okrągłe 30 lat.
Za to, że nie było mu dane doczekać tej chwili, winę ponosi alkohol i bezmyślność, żeby nie powiedzieć „głupota”, człowieka, który go spożywał. Wina Krystiana jest taka, że w nieodpowiednim czasie znalazł się w nieodpowiednim miejscu. I
Jest piątek, 18 czerwca, około godz. 21.50. Ulicą Kolejową w kierunku
Ślizowa jedzie 37-letni myśliwy z Wrocławia - prawdopodobnie na polowanie do lasu w okolice Szklarki. Prawdopodobnie też wcześniej spożywał w Sycowie alkohol ze swymi kolegami „po strzelbie”, choć z ich zeznań wynika, że pił sam.
Tuż przy łuku drogi stoi renault clio, w którym siedzą dwaj mężczyźni. Kucając, rozmawia z nimi, oparty o okno, Krystian - tapicer w sycowskiej firmie Lech-Pol. – Koleżeński, lubiany, grzeczny, po prostu dobry człowiek – takie opinie o nim nie były odosobnione. Nagle w tył zaparkowanego clio uderza skoda fabia, której kierowca nie panuje nad swym pojazdami, zamiast w lewo, jedzie
wprost na betonowy płot. Śladów hamowania nie widać. Krystiana wciąga pod samochód, zostaje przygnieciony do ogrodzenia. W wyniku poniesionych obrażeń czaszki, umiera w drodze do szpitala. – Głowę ponoć tak potrzaskaną miał, że mózg na wierzchu był – powtarza jego ojciec. Kierowca skody ma w organiźmie 2,84 promila alkoholu i sąd zastosowuje wobec niego środek zapobiegawczy w postaci3-miesięcznego aresztu.
– Czy byłabym mu w stanie wybaczyć? Trzeźwemu owszem, ale pijanemu nigdy – mówiła nam zrozpaczona matka Krystiana, nie kryjąc, z jakim bólem codziennie musi przechodzić obok miejsca, w którym zginął jej syn.
Prawie pół roku od zdarzenia, 13 stycznia, w Sądzie Rejonowym w Oleśnicy odbywa się pierwsza rozprawa przeciwko Markowi P., który jest dziś na wolności.
– Środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania trwał tyle, ile musiał i został uchylony, ponieważ przyjęto poręczenie majątkowe w wysokości 10 tys. zł. Dlatego ten pan odpowiadał w z wolnej stopy – dodaje Jerzy Szymczak, prokurator rejonowy w Oleśnicy. Informuje też, że pod wpływem alkoholu był oskarżony, ale i pokrzywdzony. – Obaj mieli prawie tyle samo. Różnica to około 0,1 promila – precyzuje, wyjaśniając, że w przypadku Krystiana nie będzie to miało znaczenia, bo nie prowadził samochodu.
Jakiego wyroku sądu należy spodziewać się w tej sprawie? – Może 4, a może 8 lat pozbawienia wolności – odpowiada Jerzy Szymczak.
– To pijany rowerzysta idzie do kryminału, a on, choć też był naprany i pozbawił życia mojego syna, jest dziś na wolności – kręci głową Marian Mirek, który twierdzi, że nie zdziwiłby się, gdyby myśliwy z Wrocławia dostał tylko "zawiasy". – Był w sądzie z żoną i uśmiechnięty spacerował sobie normalnie po ulicy, jak gdyby nic się nie stało – dzieli się swoim wrażeniami z pierwszej rozprawy. Druga odbędzie się 4 lutego. Jak twierdzi, sąd chce wiedzieć, czy tuż po zdarzeniu silnik prowadzonego przez Marka P. samochodu był włączony, czy nie. – Próbują dociec, czy chciał uciekać. Dlatego zostanie wezwany 60-letni świadek wypadku, który rzekomo mu to uniemożliwił, wyciągając z auta – tłumaczy pan Marian, którego boli jeszcze coś. – Co to kogo interesuje, że mój syn spożywał alkohol, skoro dla sprawy nie ma to żadnego znaczenia. Żeby wszyscy wiedzieli, że był pijany? – pyta. Dziwi się także, że za tak niewielką kaucją wrocławski myśliwy wyszedł na wolność. – To przecież śmieszna kwota – uważa.
To nie wszystko, co spędza sen z powiek załamanego Mariana Mirka. – Z zeznań kolegów myśliwych, z którymi Marek P. rzekomo miał spożywać alkohol, wynika, że pił sam. Do współwiny nie poczuwa się żaden z nich – tłumaczy. – Jeden przyznaje tylko, że wrocławianin, owszem, pił w jego cukierni, ale bez jego udziału. Ponoć spytał go tylko, czy może sobie nalać drinka ze spirytusu i soku wiśniowego, więc ten mu pozwolił. Później nawet nie zauważył, kiedy wyszedł i wsiadł do auta – Marian Mirek przypomina sobie fragmenty zeznań.
Wierzy, że sąd wyda sprawiedliwy wyrok, choć Temida już go prawdopodobnie nie wezwie przed swoje oblicze. Nie jest bowiem nawet oskarżycielem posiłkowym. – Nie wiedziałem, że mogę. Jestem prostym człowiekiem, a nikt mnie nie poinstruował, że przysługuje mi takie prawo. Moja wina, że informacji o tym po prostu nie doczytałem – przyznaje. Co mu pozostaje? Domagać się tylko jak najwyższego odszkodowania na drodze cywilnej.

od 12 lat
Wideo

Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sycow.naszemiasto.pl Nasze Miasto