Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Syców: Zamiast śpiewu ptaków, usłyszymy ryk silników

Dawid Samulski
Dawid Samulski
Nasz park to ma pecha. Kiedy część od strony miasta czeka na rewitalizację, w drugą niemalże wrzyna się budowana S-8

Dawny blask ma przywrócić parkowi rewitalizacja, na którą to inwestycję miasto chce pozyskać środki unijne. Niestety, czeka już na nie od września, od kiedy minął termin składania wniosków w Urzędzie Marszałkowskim. Oprócz parku, Syców złożył jeszcze dwa wnioski: na zagospodarowanie terenów wokół boisk Orlik, na remont basenu i wymianę dachu w kościele pw. św. Piotra i Pawła.

Według Stanisława Czajki, dyrektora Departamentu Mienia Wojewódzkiego i Zasobów Naturalnych Urzędu Marszałkowskiego, rewitalizacja jest właśnie na etapie rozstrzygania. Jak sądzi, listę wszystkich projektów rewitalizacyjnych zarząd województwa zatwierdzi w najbliższy lub poświąteczny wtorek i wtedy okaże się, które z nich zostaną dofinansowane i w jakim stopniu. Z jego informacji wynika, że największe szanse mają trzy spośród czterech projektów Sycowa.
Henryk Czeredrecki, szef Sycowskiej Grupy Ekologicznej, nie wierzy, że park pozyska jekiekolwiek pieniądze, bo twierdzi, że to "mydlenie ludziom oczu". Jednak od razu dodaje, że chciałby się mylić.

W odległości kiludziesięciu metrów od przeciwległej części parku, należącej do Nadleśnictwa, powstaje właśnie druga nitka odcinka drogi ekspresowej S-8. Do 2012 roku ma powstać 19,5-kilometrowy czteropasmowy odcinek drogi po nowym śladzie i druga dwupasmowa jezdnia obwodnicy Sycowa z pasem awaryjnym.

Na miejsce robót docieramy do tej drogi ul. Leśną (boczna Kolejowej). Wzdłuż jej brzegu Henryk Czeredrecki pokazuje nasadzone niedawno młode lipy, które rosną tu dzięki wspólnej akcji pszczelarzy i urzędu gminy. Choć w parku najbardziej podobają mu się jawory, zapewnia, że lipy nie tylko mają służyć owadom, ale i społeczeństwu. - Ładnie wyglądają, a jeszcze ładniej pachną - dodaje.

Im mamy bliżej do obwodnicy, tym coraz częściej Henryk Czeredrecki łapie się za głowę. - Tu rósł buk, tu dąb, a przecież od budowanej trasy dzieli nas ponad 50 m - pokazuje. - To zwykłe draństwo, te drzewa zostały wycięte zupełnie niepotrzebnie - zatrzymuje się przy grubym pniu dębu. - Pozostawiono sztuki chore, puste w środku, żeby specerujący tędy ludzie myśleli, że wszystkie takie były - podejrzewa.

Tym drzewom życia już nikt nie przywróci, ale Henryk Czeredrecki chce jeszcze walczyć o kładkę dla pieszych i rowerzystów, która byłaby przedłużeniem ul. Leśnej i przechodziła nad obwodnicą. Dzięki niej można by dotrzeć do PKP, a przez Ślizów także do arboretum.

- Gdyby Biron, dawny właściciel naszego parku, żył, to by się chyba rozpłakał, widząc, co tu się wyprawia - przypuszcza ekolog i ubolewa nad tym, że teraz, podczas spaceru wokół drugiego stawu, zamiast kontemplować śpiew ptaków, będzie się słyszeć pędzące samochody i czuć zapach ich spalin. - A przecież obwodnica mogła biec tuż przy stacji kolejowej, jakieś 300 m od obecnej nitki, w kierunku Kozy Wielkiej - wzdycha i nie może zrozumieć ówczesnych włodarzy Sycowa, którzy jej budowę zablokowali.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sycow.naszemiasto.pl Nasze Miasto