Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sycowianin na Trupim Polu

Edmund Goś
Edmund Goś
Edmund Goś z Sycowa odbył podróż w rodzinne strony swoich rodziców – do Kowla na Ukrainie. To, co zobaczył na Trupim Polu pod Sokolem, do dziś nie daje mu spokojnie spać.

W rodzinne strony moich rodziców, czyli w okolice Kowla na Wołyniu (Ukraina) wybrałem się autem 31 lipca. Po przekroczeniu granicy w Dorohusku zadzwoniłem do Kowla, chcąc poinformować przyjaciela o swym przyjeździe. Odebrała jego żona informując, że Anatol jest w Ostrówkach na ekshumacjach. Niestety próby kontaktu telefonicznego spełzły na niczym – brak zasięgu.
W planach mojej wizyty był też w Rymaczach cmentarz wojenny 27 WDP AK żołnierzy poległych pod Jagodzinem 21 kwietnia 1944 roku. Dla mnie jest to miejsce szczególne, bo w bitwie uczestniczył mój tato, wujkowie i jeden z nich zginął. Mżawka i zimno dostroiły się do chwili. Po zapaleniu symbolicznego znicza i wykonaniu zdjęć chciałem ruszyć dalej, gdy odezwał się Anatol. Poinformował mnie, że mam jechać do Lubomla pod Urząd Miasta i czekać. Z Anatolem Sulikiem przyjechał znany mi doktor Leon Popek (historyk z IPN w Lublinie) oraz Adam Kaczyński (z Wydziału Zagranicznego Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa). Wyjaśniono mi, że nie czas teraz, abym jechał do Kowla bo jest coś ważniejszego do robienia i moja pomoc mile widziana. Nawet nie czekano na moją odpowiedź, zaproszono do samochodu i w trakcie półgodzinnej jazdy po wertepach wyjaśniono mi, czego oczekuje się od mojej osoby. I tak znalazłem się w miejscu ekshumacji na Trupim Polu pod Sokolem.
Dla wyjaśnienia potrzebne jest przytoczenie faktów z 30 sierpnia 1943 roku.
Banda kurenia lubomelskiego UPA „Łysego” otoczyła polskie wsie Ostrówki i Wola Ostrowiecka i w ciągu dnia wymordowano ponad 1050 bezbronnych mieszkańców obu miejscowości (ponad 80 proc. mieszkańców). Mordu dokonywano w kilku miejscach w różny okrutny sposób. Grupę kobiet i dzieci wyprowadzono z kościoła w kierunku Sokola (około 4 km) i tam dokonano mordu na 330 osobach. A wsie istniejące ponad 400 lat, spalone, przestały istnieć. Pozostał tylko cmentarz.
Dopiero w 1992 roku dokonano pierwszych ekshumacji 324 osób. Wiele lat poszukiwano miejsca pochówku kobiet i dzieci. Motorem poszukiwań był doktor Popek, którego dziadkowie w Ostrówkach zginęli. Okolica potencjalnego miejsca grobu była znana wśród okolicznych mieszkańców pod nazwą Trupie Pole. Za czasów kołchozów uprawiano te pola i wyorywano kości ludzkie. Potem zasadzono las. Dopiero dzięki relacjom świadków, poszukiwaniu georadarem a następnie wykrywaczem metali określono miejsce masowego grobu.
Po uzyskaniu zgody władz ukraińskich w końcu lipca rozpoczęto prace ekshumacyjne. Niestety, aura nie była przychylna. Opady deszczu nie pozwalały na normalną pracę archeologów i antropologa. Zamiast prac specjalistycznych tracili czas na wylewanie wody.
I tutaj rozpoczęła się nasza praca – kopanie dołków, w których zbierała się woda i wylewanie jej poza teren eksploracji. A wszystko w ciągłej mżawce i chłodzie. Antropolog doktor Iwona Teul z Akademii Medycznej ze Szczecina oraz archeolog doktor Olaf Popkiewicz mieli ogromne trudności z wierzchnią warstwą szkieletów – rozsypywały się w pył po dotknięciu. A były to w większości kości niemowląt i małych dzieci.
Późnym wieczorem przy ognisku byłem świadkiem niecodziennej sytuacji. Wyłoniła się z ciemności babcia niosąca na plecach w worku ziemniaki, słój ogórków i słój pierogów. Przeszła ponad 3 km przez las, przekroczyła kanał i mokra po szyję przyniosła dla nas pożywienie. Nie chciała żadnej zapłaty. Dowiedziałem się później, że to Ukrainka Aleksandra Wasiejko, która odwiedzała polską ekipę co dwa dni przynosząc przygotowane przez siebie potrawy.
Jest to jeden z wielu przejawów życzliwości okolicznej ukraińskiej ludności, na przykład dostarczano wodę pitną (dwie beczki uzupełniane na bieżąco). Do południa drugiego dnia mego pobytu wykonywałem tę samą czynność, czyli wylewanie wody. Po południu przyszła ekipa lubelskiego OHP (do Sokola przyjechali autokarem a resztę trasy pieszo) i wtedy ruszyła wartko praca odwadniania terenu ekshumacji. A ja otrzymałem siekierę i okorowywałem długie na ponad 10 metrów ścięte drzewa, z których miał powstać krzyż. Prace ziemne wykonywali chłopcy z OHP i wieczorem doktor Popek stwierdził, że dalej już sobie poradzą, a ja mogę jechać do Kowla. Dziękując za pomoc poprosił jednocześnie, abym do momentu oficjalnego komunikatu sekretarza ROPWiM doktora Andrzeja Kunerta nie publikował zdjęć i artykułów w mediach, gdyż mogę zaszkodzić sprawie.
Uroczystość pochowania szczątek 261 ofiar ekshumowanych z Trupiego Pola oraz 79 osób z terenu byłej szkoły odbyła się 30 sierpnia br. na cmentarzu w Ostrówkach.
Ekipa ekshumacyjna zakończyła prace a ja mogłem napisać artykuł. A to, co zobaczyłem tam, niestety, często wraca do mnie w chwilach zadumy.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sycow.naszemiasto.pl Nasze Miasto