To niewiarygodne! Dwaj koledzy z Sycowa złowili tę samą rybę. W odstępie ośmiu miesięcy

Artur Krogulewski i Piotr Płonka wiele razy wspólnie wędkowali nad uroczyskiem karpiowym w Czechowicach-Dziedzicach, ale ostatniego dwudniowego wypadu na zasiadkę nie zapomną do końca życia. I bynajmniej nie z powodu ilości brań, których wcale tak wiele nie było, ani ze względu na wielkość złowionych okazów, ponieważ większe sztuki lądowały już w ich podbierakach.

Tym razem Manix, czyli Piotrek, doholował do brzegu jesiotra o wadze 21 kg, który jest jego nowym rekordem życiowym. To typowy karpiarz, więc przesadnej radości nie było. – Stanowczo jesiotry nie są w moim guście, ale ustanowiłem „personal best”, więc wiadro zimnej wody na głowę z pokorą trzeba było przyjąć – uśmiecha się. „Wyrok” wykonał Artur, który ma identyczną życiówkę, ponieważ w październiku zeszłego roku w Czechowicach-Dziedzicach złowił jesiotra także ważącego 21 kg. Gdy tak dla porównania przeglądali zdjęcia sprzed ośmiu miesięcy, z niedowierzania przecierali oczy. Szczegółowa fotograficzna analiza nie pozostawiała złudzeń. Manix wyciągnął tego samego jesiotra, który wcześniej skusił się na kulkę proteinową Artura. Skąd ta pewność?
W części ogonowej wrzecionowatego ciała jesiotra widoczna jest identycznych kształtów długa rysa, najprawdopodobniej stanowiąca otarcie po żyłce. – Łatwiej jest chyba złowić złotą rybkę, niż ten sam okaz w zbiorniku o powierzchni 54 ha i to po takim czasie – żartuje Artur, który tym razem wyciągnął karpia „maluszka” o wadze 12 kg. Manix o 6 kg cięższego. To i tak nieźle, jak na wiatr wiejący od wschodu, bo, jak mawiają starzy wędkarze, „wiatr ze wschodu, ryba chodu”. I jeszcze taka ciekawostka: – Jesiotr walczy dwa razy mocniej – dodaje Piotr Płonka, który ma porównanie, albowiem jego rekordowy karp ważył 21,5 kg, tj. o pół kilo mniej od PB swego kolegi Artura.