Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Urzędnicy bez serca? Zdaniem matki niepełnosprawnego dziecka tak

Katarzyna Kijakowska
Czy urzędnicy są bez serca? Tak uważa Maria Mendys, która w grudniu pochowała niepełnosprawnego Mateusza

Historia pani Marii z podoleśnickich Bogusławic jest pełna smutku i łez. Mateusz Mendys, syn pani Marii, przyszedł na świat w 1992 roku. - Lekarze zbyt późno zdecydowali o cesarskim cięciu i u syna stwierdzono porażenie mózgowe - opowiada kobieta. - On nie widział, nie mówił, samodzielnie się nie poruszał. Ale był wyjątkowy, kochany - podkreśla.

Zaraz po narodzinach chłopca jego matkę spotkał kolejny cios - odszedł mąż. Przez 17 lat kobieta samotnie wychowywała syna. Życie Mateusza to było przede wszystkim pasmo udręk i cierpienia. Pojawiła się padaczka, problemy z przepukliną, przewlekłe infekcje. - Jego ciało było pokłute igłami jak sito - płacze. 12 grudnia chłopiec źle się poczuł. Wezwano pogotowie. - Gdy przyszła pani doktor, poprosiłam, żeby zajrzała do Mateuszka. Dostał antybiotyk. Kilka godzin później, gdy posadziłam go na wózku, on po prostu zasnął. Reanimacja na nic się zdała. Mój syn zmarł.

Wraz z odejściem Mateusza zaczęła się druga odsłona dramatu pani Marii. - Przez całe życie pobierałam zasiłek pielęgnacyjny - opowiada. - Nie mogłam iść do pracy, a miejsca pobytu męża przez wiele lat nie można było ustalić. Wniosek o przyznanie zasiłku kobieta, kolejny raz, złożyła we wrześniu 2009 roku. Zasiłek został wstrzymany, bo dokumenty trzeba było odesłać do Urzędu Marszałkowskiego. Urzędnicy mieli sprawdzić, czy mąż, żyjący w Austrii, nie pobiera świadczeń na syna. W listopadzie i grudniu pani Maria była praktycznie bez środków do życia. - Zapożyczałam się, mając nadzieję, że sprawa się wyjaśni i będę mogła te pieniądze oddać - mówi. - Po śmierci Mateuszka pojawiłam się w Gminnym Ośrodku Pomocy Społecznej, żeby dowiedzieć się, jak mam się starać o zasiłek pogrzebowy - relacjonuje. - Usłyszałam, że nie jestem ubezpieczona i zasiłek z ZUS-u mi się nie należy.

Kobieta otrzymała jednak zapewnienie, że pogrzeb wyprawi opieka społeczna. - Pan dyrektor zawiózł mnie do zakładu pogrzebowego i powiedział, że mam wydać 2300 zł - mówi pani Maria. - Wybrałam trumnę za 1400 zł. Ubranie i wieniec musiałam kupić za swoje, a raczej pożyczone pieniądze. Sprawa miałaby zapewne taki właśnie finał, gdyby nie fakt, że pod koniec lutego Maria Mendys otrzymała orzeczenie z Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej, iż zasiłek pielęgnacyjny za listopad i połowę grudnia jej się jednak należy, a ona sama podlegała w tym czasie ubezpieczeniu emerytalnemu. - Poprosiłam w ośrodku o wydanie faktur, z którymi chciałam pójść do ZUS-u. Myślałam, że uda mi się odzyskać pieniądze. 2300 zł chciałam oddać ośrodkowi, resztę ludziom, od których pożyczyłam - mówi.
Z faktur, które otrzymała kobieta, wynika, że ośrodek wydał na pogrzeb Mateusza nie 2300 zł, a prawie 2800 zł. - Byłam zdumiona, bo ja o tej kwocie nie słyszałam. W dodatku z faktury wynika, że kupiłam trumnę za 450 zł - mówi kobieta. - Uważam, że zostałam potraktowana jak rzecz. Pan dyrektor okazał się osobą niekompetentną, bo najpierw mówił, że nie jestem ubezpieczona, a potem zmienił zdanie.

Jarosław Telka, szef gminnego ośrodka, uważa, że nie ma sobie nic do zarzucenia. - Zrobiłem w tej sprawie wszystko, co było można - zapewnia. - Ale ta pani musi zrozumieć, że nie jestem w stanie przeskoczyć przepisów. Musiałam wysłać jej dokumenty do Urzędu Marszałkowskiego, a wtedy zasiłek jest wstrzymywany i nie możemy go wypłacać do czasu aż dostaniemy odpowiedź. Taka odpowiedź nadeszła dopiero w lutym. Telka zapewnia, że kwestię faktur też można wyjaśnić. - Faktycznie, wydaliśmy więcej niż 2300 zł, ale wszystko można sprawdzić na specyfikacji do faktury - mówi. Zapewnia też, że w chwili zawieszenia zasiłku pani Maria i jej syn podlegali ubezpieczeniu zdrowotnemu w szkole we Wszechświętem. - Jeśli ta pani chciała mieć ubezpieczenie emerytalne mogła zarejestrować się w urzędzie pracy - mówi.

Dyrektor twierdzi też, że pomoc udzielona Marii Mendys przez gminę była wystarczająca. - Oprócz 2300 zł, wójt przyznał tej pani 2000 zł zasiłku. To w sumie daje tyle, ile by dostała z ZUS-u - mówi.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sycow.naszemiasto.pl Nasze Miasto