Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W Urzędzie przepracowała 40 lat. Była panią od kartek, sekretarką i kierownikiem USC. Beata Jagodzińska odeszła na emeryturę (ZDJĘCIA)

Karolina Jurek-Bugla
Karolina Jurek-Bugla
W Urzędzie przepracowała 40 lat. Była panią od kartek, sekretarką i kierownikiem USC. Beata Jagodzińska odeszła na emeryturę (ZDJĘCIA)
W Urzędzie przepracowała 40 lat. Była panią od kartek, sekretarką i kierownikiem USC. Beata Jagodzińska odeszła na emeryturę (ZDJĘCIA) KJ
Wieloletnia kierownik Urzędu Stanu Cywilnego w Sycowie Beata Jagodzińska po 40 latach pracy w magistracie przeszła na zasłużoną emeryturę. Jak rozpoczęła się jej zawodowa przygoda? Co zapadło w pamięć najbardziej? Zapraszamy do pełnej wzruszeń i wspomnień lektury.

Powiedzenie, że kiedyś były inne czasy - pasuje idealnie. Nasza rozmówczyni z uśmiechem wspomina początek swojej zawodowej ścieżki i podkreśla, że postęp technologiczny na przestrzeni niespełna pół wieku naprawdę dał się mocno we znaki.

Pani od kartek i telefonistka

Pani Beata pracę w Urzędzie Miasta i Gminy Syców rozpoczęła jako stażystka tuż po zakończeniu nauki. W 1980 roku zajęła stanowisko w dziale handlu. Poza wydawaniem kartek po które zgłaszali się mieszkańcy całego miasta, przedstawiciele firm, a także sołtysi z gminy - pani Beata każdego miesiąca z ogromną walizką jeździła do Kalisza po przydział. Pracowała tak przez około trzy lata by na kolejne 15 trafić do sekretariatu ówczesnego naczelnika Henryka Sarneckiego.

To nie był taki sekretariat, jak te dzisiejsze - uśmiecha się Beata Jagodzińska wspominając dawną pracę. W moich kompetencjach była m.in. obsługa centrali telefonicznej. Niczym telefonistka łączyłam rozmowy także te międzymiastowe czy telekonferencje, pracowałam na maszynie, wysyłałam i odbierałam faksy. Nie było komputerów, które z czasem tak mocno usprawniły pracę - wspomina.

Postęp technologii dał się zauważyć dopiero na dobre, gdy pani Beata pracowała już w Urzędzie Stanu Cywilnego. Jego siedziba była wówczas na sycowskim Rynku, gdzie dziś działa jedynie sala ślubów. Pani Beata pracę rozpoczęła na stanowisku zastępcy kierownika USC, którym wówczas była Jolanta Sikora. Po sześciu latach, czyli w 2002 roku decyzją rady miejskiej została kierownikiem. I tak pracowała przez kolejne 20 lat, czyli aż do 22 lutego 2022 roku.

Nie tylko praca za biurkiem

Pani Beata dziś nie jest w stanie stwierdzić ile w swojej zawodowej karierze udzieliła ślubów, jak wiele wystawiła aktów urodzenia czy zgonu, w jak wielu jubileuszach uczestniczyła. Jak mówi przez tyle lat pracy to po prostu jest nie do zliczenia. Ale praca kierownika USC to nie tylko praca w Urzędzie, za biurkiem. Gdy nie było jeszcze ślubów konkordatowych niemal w każdą sobotę odbywało się od sześciu do ośmiu ślubów. Z czasem liczba ta spadła do maksymalnie trzech na dzień. I tak w minionym roku tych cywilnych i kościelnych odbyło się w obwodzie USC Syców po 53. Od 2015 roku możliwe jest też udzielenie ślubu poza Urzędem, a to sprawiło, że w naszej okolicy narzeczeni pobierali się we własnych lub hotelowych pięknych ogrodach czy Arboretum Leśnym.

Nasza rozmówczyni przyznaje jednak, że do dziś pamięta pierwsze udzielane przez siebie śluby i wielkie przygotowania z tym związane. - Jak mantrę, w każdym możliwym miejscu powtarzałam formułę ceremonii. Nie pozwoliłam sobie na to by posiłkować się podczas uroczystości kartką. Nauczyłam się na pamięć, a wraz ze mną cała moja rodzina. Nie mieli wyjścia - uśmiecha się pani Beata, które podkreśla, że każdy ślub nawet ten udzielany po latach zawodowego doświadczenia był dla niej stresujący. - To wyjątkowy dzień dla narzeczonych i ich bliskich, zawsze starałam się być profesjonalna, choć czasami głos łamał się ze wzruszenia. Były też sytuacje, których nie da się przewidzieć - mówi nam pani Beata wspominając ślub podczas którego upadła na podłogę obrączka.

To był już czas gdy pan młody miał nakładać ją swojej wybrance, obrączka po prostu wypadła mu z ręki. Wiele osób rzuciło się na podłogę w jej poszukiwaniu, zrobiło się bardzo niezręcznie, bo krążek zaginął, dopiero po dobrej chwili okazało się, że nie upadł na podłogę, a wpadł do mankietu spodni. Była wielka ulga - wspomina z uśmiechem pani Beata.

Były przypadki, że śluby w ostatnich chwilach nie odbywały się. Nigdy nie doszło jednak do przerwania ceremonii. W swojej zawodowej karierze pani Beata udzielała też ślubów na łożu śmierci. - To były bardzo smutne, ale i pełne nadziei uroczystości. W obu przypadkach zdążyliśmy na czas, tuż przed śmiercią. Jeden raz uczestniczyłam też w uznaniu dziecka przez mężczyznę, który umierał na oddziale paliatywnym i w tym przypadku również zdążyliśmy - wspomina ze łzami i dodaje, że takie wspomnienia zostaną z nią już na zawsze. Nasza rozmówczyni podkreśla, że czas jej pracy w Urzędzie był dla niej bardzo wyjątkowy.

Kierownik Urzędu Stanu Cywilnego to funkcjonariusz zaufania publicznego. Dzisiaj, po tylu latach pracy, bardzo dziękuję za zaufanie jakim mnie obdarzono. Moim następcą życzę dużo siły, ponieważ praca w USC to ogrom pracy, z którą trzeba się zmierzyć, dużo wytrwałości i staranności w swojej pracy, ponieważ ta praca wymaga tego szczególnie i aby przyszło im pracować w warunkach godnych tej instytucji - mówi pani Beata

A co pani Beata planuje na najbliższy czas? Przede wszystkim odpoczynek. Na emeryturze chce się skupić na sobie, rodzinie i pasji, jaką jest pielęgnacja ogrodu.

od 7 lat
Wideo

Krzysztof Bosak i Anna Bryłka przyjechali do Leszna

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sycow.naszemiasto.pl Nasze Miasto