Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wiwa ucieka rywalom

Marcin Indzierowski
Leszek Rusiecki zaliczył trafienie w meczu z Lotnikiem
Leszek Rusiecki zaliczył trafienie w meczu z Lotnikiem Grzegorz Kijakowski
To był udany początek piłkarskiej wiosny dla Piłkarzy Wiwy Goszcz, którzy w derbach pokonali Lotnika

Zdecydowanym faworytem spotkania w Goszczu byli oczywiście gospodarze. Wiwa jest liderem, walczy o awans do okręgówki. Lotnik plasuje się w dolnej połówce tabeli, więc oczywistym celem dla zespołu z Twardogóry jest jedynie utrzymanie ligowego bytu na kolejny rok. Przebieg spotkania potwierdził zgoła odmienne aspiracje obu ekip

Plan taktyczny Wiwy polegał przede wszystkim na szybkim objęciu prowadzenia. Mogło do tego dojść już w 3. minucie, ale Leszek Rusiecki z rzutu wolnego trafił jedynie w poprzeczkę. W 15. minucie było już 1:0. Michał Wojciechowski ładnie włączył się do ofensywnej akcji, zagrał prostopadłą piłkę do swojego brata, Bogdana, a ten lewą nogą celnie przymierzył w długi róg.

Na 2:0 podwyższył wspomniany wcześniej Rusiecki, który w kolejnej próbie strzału z rzutu wolnego popisał się celnym trafieniem, nie dając szans Krzysztofowi Sekule na skuteczną interwencję. Po chwili bramkarz Lotnika musiał zejść z boiska, z powodu kontuzji pachwiny. Niewykluczone, że czeka go dłuższy rozbrat z piłką nożną.

Po przerwie nieoczekiwanie bramkę kontaktową zdobyli przyjezdni. Zapracował na nią… bramkarz Wiwy, Tomasz Kaźmierczak, który głośno zaklął, a arbiter zareagował na to dyktując rzut wolny pośredni z 6 metrów. Kamil Balas uderzył mocno, udało mu się znaleźć lukę w murze i trafić do siatki.

Nadzieje twardogórzan na wywalczenie przynajmniej punkty szybko zostały rozwiane. W 65. minucie kapitalną, solową akcją popisał się Rusiecki, który jak chciał mijał kolejnych rywali. Na deser wyłożył piłkę Arkadiuszowi Flisowi, a ten tylko dopełnił formalności. W 79. minucie rezerwowy napastnik Wiwy ustalił końcowy rezultat meczu, strzelając gola w zamieszaniu podbramkowym.

- Cały mecz toczył się pod nasze dyktando. Lotnik zaprezentował przede wszystkim wolę walki i ambicję. Piłkarskie atuty były zdecydowanie po naszej stronie - przyznał Leszek Rusiecki, grający trener Wiwy.

- Rzeczywiście, ustępowaliśmy wyraźnie drużynie gospodarzy, ale na nasze usprawiedliwienie trzeba dodać, że graliśmy bez trzech zawodników: Zbigniewa Rusieckiego, Dariusza Kargi (obaj pauzowali za kartki - dop. MI) i Michała Jaska - stwierdził Janusz Rusiecki, wiceprezes Lotnika.

W następnej kolejce Wiwa zagra na wyjeździe z Orłem Prusice (niedziela, godz. 11), a Lotnik podejmie na własnym boisku MKP Wołów (niedziela, godz. 14). Wicelider tabeli zaliczył w pierwszej wiosennej kolejce klasyczny falstart i zaledwie zremisował u siebie z Plonem Gądkowice (1:1).

- Goście mogli nawet wygrać ten mecz, ale w ostatniej minucie nie trafili do pustej bramki. Dla nas to oczywiście bardzo dobry wynik, bo nasza przewaga nad Wołowem się zwiększyła. Cały czas jednak podkreślam, że to może być taka runda, w której awans wywalczy zespół, który zaliczy mniej wpadek - stwierdził Leszek Rusiecki.

Wynik z Wołowa to oczywiście także promyk nadziei dla twardogórzan.
- Skoro Gądkowice powalczyły na ich boisku, to może i nam uda się powalczył z Wołowem u siebie - kończy wiceprezes Lotnika.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Konferencja prasowa po meczu Korona Kielce - Radomiak Radom 4:0

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sycow.naszemiasto.pl Nasze Miasto