19-letnia Małgorzata G. zaszła w ciążę po imprezie we wrocławskim klubie. Dopiero następnego dnia zorientowała się, że uprawiała z kimś seks. O tym, że jest w ciąży nie miała pojęcia do końca. W sylwestrową noc w swoim pokoju urodziła żywą, zdrową dziewczynkę. Wyniosła ją do lasu. Tam dziecko zmarło z wyziębienia. Potem matka wróciła do lasu, zabrała ciało i schowała je w szafie w pokoju.
Teraz prokuratura oskarża dziewiętnastolatkę o zabójstwo i znieważenie zwłok. Zdaniem prokuratury było to zabójstwo dziecka w tzw. szoku poporodowym. Grozi za to pięć lat więzienia.
O tragedii pisaliśmy w styczniu. Wszystko działo się 31 grudnia ubiegłego roku w Ujeźdźcu Małym - niewielkiej wsi koło Trzebnicy. Z ustaleń śledztwa wynika, że dziewczyna dopiero kilkanaście dni przed porodem zorientowała się, że jest w ciąży. I to przypadkiem, kiedy była w jednym z wrocławskich szpitali na badaniach.
W kwietniu ubiegłego roku poszła na imprezę do klubu przy Rynku we Wrocławiu. Wyjaśniała później w śledztwie, że dopiero dzień później zorientowała się, że odbyła z kimś stosunek seksualny. Była pijana albo ktoś podał jej jakąś odurzającą substancję – czytamy w uzasadnieniu aktu oskarżenia. Z lektury nie wynika, by śledczy badali ten wątek sprawy. Wiemy, że nie prowadzono osobnego śledztwa w sprawie ewentualnego zgwałcenia Małgorzaty G. Prokurator napisał jedynie, że nie ustalono kim jest ojciec oraz, że podejrzana nie współpracowała w tej sprawie ze śledczymi.
Małgorzata nie wiedziała, że jest w ciąży. Nie zorientował się również nikt z rodziny. Dowiedziała się o swoim stanie we wrocławskim szpitalu na Kamieńskiego dopiero 18 grudnia. Nie powiedziała rodzicom, bo się bała. W sylwestra zaczął się poród. Później, podczas sekcji zwłok, ustalono, że urodziła żywą, zdrową dziewczynkę. Dziecko miało 0,11 promila alkoholu we krwi. Zaniosła córkę do lasu i przysypała liśćmi. Mówiła potem w śledztwie, że dziewczynka nie dawała znaków życia.
Tragedia wyszła na jaw przypadkiem. W styczniu Małgorzata zgłosiła się do jednego z wrocławskich szpitali po medyczną pomoc. Lekarze przypomnieli sobie, że ta sama kobieta była u nich w grudniu i była w ciąży. Spytali co z dzieckiem. Odpowiedziała, że urodziła w szpitalu w Trzebnicy. Lekarze sprawdzili i okazało się, że to nieprawda. Wtedy kobieta przyznała, że zwłoki dziewczynki są w domu w szafie. Szpital zawiadomił policję.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?